W 2004 r. Dariusz Guzek, rocznik 1965, jest biznesmenem z Łodzi, udziałowcem i prezesem licznych spółek działających od Bielska-Białej po Władysławowo. Tam właśnie, 50 m od plaży, zbudował gustowny hotel SPA z basenem. Do głównej części hotelowej dodał kolejne segmenty, działające na zasadach tzw. condohotelu. Indywidualni inwestorzy kupowali tam pokoje lub apartamenty, niektórzy na własny użytek, ale większość na wynajem. Velaves Hotel-Spa Sp. z o.o. zawierała z nimi umowy najmu. Hotel zarządzał pokojami, a ich właścicielom miał płacić gwarantowany stały czynsz. Za pokój 25 m kw. 25 tys. zł rocznie.
Na początku płacił, ale po paru miesiącach zaczynały się poślizgi. Właściciele zorientowali się, że o pieniądze trzeba walczyć, jak trzeba, to nawet w sądach. Z początku tego nie nagłaśniali, woleli uchodzić za szczęściarzy. A hotel Velaves uwiarygodniał następne pomysły deweloperskie Guzka. Odbyła się tu m.in. prezentacja jego zamierzeń wobec Polanki Redłowskiej w Gdyni.
To miejsce jak marzenie, w sam raz pod ekskluzywny hotel. Ale działka nie ma szczęścia do inwestorów. W 1999 r. władze Gdyni przekazały ją w użytkowanie wieczyste spółce Echo Investment, z zastrzeżeniem, że w ciągu trzech lat powstanie tu hotel. Gdy długo nic się nie działo, miasto naliczyło karę. Wtedy Echo sprzedało swoje prawa do Polanki Dariuszowi Guzkowi.
Jerzy Zając, sekretarz miasta, pamięta, że nowy inwestor przedstawił efektowny projekt znanego francuskiego architekta. Miasto przyjęło jego deklaracje za dobrą monetę. Poszło w wielu kwestiach na rękę (dzierżawa sąsiedniej działki pod parking, prolongata terminu zabudowy). Samego Guzka Zając zapamiętał jako kolorową postać: – Przystojniak, porteczki rureczki, bajeranckie porsche, dobrze gadał, pokazywał, że pieniądze to dla niego nie problem.