Raport z zielonej wyspy
Jacek Rostowski podsumowuje ostatnie 7 lat w polskiej gospodarce
Z jednej strony mamy narrację populistycznej opozycji, która stan polskiej gospodarki uważa za katastrofalny. Jej zdaniem katastrofę spowodowała skrajnie liberalna i wręcz „antyludzka” polityka rządów Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego, które ponadto „zadłużyły Polskę dwa razy więcej niż Gierek”. Z drugiej zaś strony mamy wywody liberalnych komentatorów, którzy twierdzą, że brak tzw. koniecznych bolesnych reform powoduje, że to są już „ostatnie dobre lata” dla Polski i że grozi nam „trwałe spowolnienie wzrostu”.
Obie te diagnozy uważam za błędne. A jeśli stawia się złą diagnozę stanu gospodarki, to w ślad za tym pojawią się nieskuteczne środki zaradcze. Dlatego aby wypracować trafną politykę gospodarczą na najbliższe lata, musimy najpierw prawidłowo określić, na podstawie twardych danych, obecny stan naszej gospodarki. Tego wymaga ekonomiczna rzetelność.
Modelowy wynik
Przejdźmy zatem do najważniejszych faktów z ostatnich lat, szczególnie że są one zaskakująco rzadko przytaczane. Po pierwsze, skumulowany realny wzrost gospodarczy Polski w latach 2007–14 wyniósł prawie 24 proc. Był to najszybszy rozwój gospodarczy w Europie, prawie dwa razy szybszy od wzrostu na Słowacji, kraju, który zajął drugie miejsce na podium. W tym samym czasie niemiecka, superważna dla Europy, gospodarka wzrosła tylko o 4 proc., a cała Unia odnotowała wręcz regres. Pozostałe kraje naszego regionu, które korzystały ze środków unijnych w nie mniejszym stopniu niż my, odnotowały przeciętny skumulowany wzrost w wysokości 0,6 proc. To 1/40 tego, co osiągnęła Polska.