Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Koniec limitów: Możemy zalać Chiny polskim mlekiem

MaxPower0815 / Flickr CC by 2.0
Od pierwszego kwietnia UE przestaje limitować produkcję mleka we Wspólnocie. To wielka szansa dla polskich rolników, ale możemy ją zmarnować. Rząd – pod naciskiem organizacji chłopskich – był jej więc przeciwny.
Tumblr

Do tej pory w Unii mleko mogły sprzedawać tylko te gospodarstwa, które miały wyznaczoną kwotę mleczną, czyli ściśle określoną ilość surowca. Jeśli rolnik, który zamierzał hodować krowy mleczne, nie znalazł nikogo, kto chciałby mu swój przydział sprzedać, musiał z dostarczania mleka na rynek zrezygnować. Podobnie jak ten, który chciał hodowlę rozwijać.

Bruksela dzieliła kwoty miedzy poszczególnych członków Wspólnoty, a za ich przekroczenie groziły kary finansowe. Za ostatni okres obowiązywania kwot słono zapłacą nasi rolnicy, ponieważ – jak się oblicza – Polska przekroczyła dozwolone limity o ponad 8 proc. Dlaczego wiec polski rząd ostro występował przeciwko zniesieniu kwot?

Bo polscy rolnicy rynku boją się bardziej niż diabeł święconej wody, a teraz właśnie rynek mleka przestaje być ściśle regulowany. Zacznie podlegać prawom rynku. Nie jest to widzimisię Komisji Europejskiej, naciskała na to większość farmerów, którzy w postulowaniu zmian we Wspólnej Polityce Rolnej zwykle są niesłychanie ostrożni. Doszli bowiem do wniosku, że tak dla europejskich rolników będzie korzystniej.

W ostatnich latach światowy popyt na mleko i jego przetwory szybko rośnie. Wraz z rosnącymi dochodami coraz większy apetyt wykazują zwłaszcza Chińczycy i Hindusi. Kwoty mleczne nie pozwalały zaś unijnym rolnikom sprzedawać więcej. Trwanie przy nich groziło tym, że azjatyckie rynki zagospodarowaliby dostawcy spoza Unii, i to oni na rosnącym popycie zarobili najwięcej. Z unijnego kwotowania najbardziej zadowoleni byli więc Amerykanie i Brazylijczycy. Szybko rosnący popyt, za którym nie nadążała większa podaż, powodował też szybki wzrost cen światowych.

Unia długo się temu przyglądała, Wspólna Polityka Rolna zmienia się bowiem bardzo powoli.

Reklama