Żar co i raz leje się z nieba. Po lipcowych upałach przyszła kolejna fala, sierpniowa. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie, trzeciego, najwyższego, stopnia. Znów pojawiły się apele do osób starszych, żeby nie wychodzić z domu i dużo pić. Policjanci apelowali do rodziców, by nie zostawiali dzieci samych w autach. W miastach służby komunalne instalują na placach i ulicach kurtyny wodne, by trochę schłodzić atmosferę. Miasta, zwłaszcza te gęsto zabudowane, tworzą naturalne wyspy ciepła. To kilka dodatkowych kresek na termometrach.
Wśród poszkodowanych są rolnicy. Zima była bezśnieżna, wiosna nie obfitowała w opady, więc już w lipcu spora część Polski odczuwała skutki rolniczej suszy. „U nas sucho jak na pustyni. Dwa tygodnie temu coś tam spadło, ale deszczem bym tego nie nazwał, bo nasz miejscowy proboszcz lepiej kropi” – skarży się rolnik internauta z Podlasia. „Trzeba się przyzwyczaić do braku wody, bo to norma. Na średnich glebach to jeszcze, jeszcze. U mnie mokry rok to był ostatnio w 2007. Pięć razy trawę wykaszałem dla bydlaczków. A teraz raz i po ptokach” – komentował inny.
Duża część rolniczej dyskusji dotyczy klęskowych odszkodowań. Bo za pogodę odpowiada u nas państwo. Rolnicy z Kujawsko-Pomorskiego proponują, by jak najszybciej wypłacać po 150 zł od każdego wysuszonego hektara lub zaliczkę z dopłat bezpośrednich. Wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk tłumaczy, że przyszłorocznych dopłat już dziś wypłacać nie można, ale państwo pomoże. „Suszę rolniczą stwierdzono w trzynastu województwach; powołano w sumie 386 komisji szacujących straty, które spowodowała” – informował w Sejmie.
W nocy chłodniej
Letnia aura jest wyjątkowym wyzwaniem dla wszystkich, którzy muszą pracować pod gołym niebem.