Nie dla nas sznur samochodów
Fabryka Jaguara jednak na Słowacji. Dlaczego tam, a nie u nas?
Wersja oficjalna jest krótka: Słowacja wygrała dzięki wielkiej sieci dostawców i dobrej infrastrukturze logistycznej. Nowa fabryka będzie uzupełnieniem dotychczasowych zakładów z Wielkiej Brytanii, Chin, Indii i budowanego zakładu w Brazylii. Zakład powstanie w położonej 100 km na wschód od Bratysławy Nitrze. Od 2018 roku ma być tam produkowanych do 300 tys. samochodów. To będzie pierwsza fabryka Jaguara Land Rovera w naszej części Europy.
A jeszcze niedawno zanosiło się, że indyjski koncern TATA MOTORS zbuduje swoją fabrykę w Jaworze, gdzie powstaje Dolnośląska Strefa Aktywności Gospodarczej. Wicepremier Janusz Piechociński zapewniał, że prowadzi rozmowy z „poważnym partnerem z sektora motoryzacyjnego” i choć nie podawał jego nazwy, wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi. Wartość inwestycji szacowano na ok. 1,2 miliarda funtów.
Słowacy są skuteczni nie tylko dzięki dobrej infrastrukturze logistycznej i taniej sile roboczej. Potrafią obsypać inwestora licznymi przywilejami, zwolnieniami podatkowymi itd., przy których infrastruktura i liczni dostawcy to pikuś. Wiedzą, jak inwestora dopieścić, są politycznie przewidywalni. Są też członkami strefy euro, co redukuje problem ryzyka kursowego.
W wyścigu o fabrykę JLR brało udział kilka krajów naszego regionu, ale największe szanse miała Polska i Słowacja. Tak było kilka razy w przeszłości, i za każdym razem to Słowacy na ostatniej prostej wychodzili na prowadzenie. W efekcie ten mały górzysty kraj stał się gigantycznym producentem samochodów.
Można powiedzieć, że to już narodowa specjalność Słowaków. W ubiegłym roku wyprodukowano tam ok. 850 tys. samochodów. To blisko dwa razy więcej niż w Polsce. Kiedy powstanie kolejna fabryka, będzie to grubo ponad milion. Czyli na jednego Słowaka będzie rocznie wypadało 20 proc.