Sebastian Mikosz dwa razy był prezesem Lotu i dwa razy, na własne życzenie, rezygnował z funkcji, wywołując medialną wrzawę. Tym razem rzucił papierami na znak protestu przeciwko politykom, którzy boją się prywatyzować firmę.
Niezdolność polityków do podjęcia decyzji o prywatyzacji oznacza wyrok dla Lotu – jako samodzielna firma na rynku nie przetrwa. Sporo osób związanych z branżą uważa jednak, że Mikoszowi pomyliły się role. Był prezesem, a zachowywał się jak właściciel. Niektórzy mówią wręcz o megalomanii i sugerują, że to sam Mikosz pakuje Lot w kłopoty. Na razie wywołał kryzys rządowy.
„Mój mąż potrafi robić show. Nawet kiedyś poważnie rozważał karierę aktorską” – to słowa jego żony Magdaleny z wywiadu dla pokładowego pisma „Business Class”.
Polityka
35.2015
(3024) z dnia 25.08.2015;
Rynek;
s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Pan Samolocik"