Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Podwójne oblicze węgierskiej gospodarki

. . OF / •
Rząd Viktora Orbána od dawna oddaje się propagandzie sukcesu, a ekonomiści debatują, czy wzrost gospodarczy wystarcza, by formułować optymistyczne rokowania długoterminowe.
.European Parliament/Flickr CC by 2.0 .

Prowadzący, jak sam ją nazywa, „nieortodoksyjną politykę” węgierski premier Viktor Orbán nie od dzisiaj dzieli opinię publiczną we własnym kraju i za granicą, w tym w Polsce. Wyważone opinie o jego postulatach, ostatnio np. w sprawie uchodźców, trudno znaleźć, bowiem Orbán jest politykiem wyrazistym, charyzmatycznym i często wychodzi poza przyjęte reguły.

Węgrzy są najlepsi

Cechą wyróżniającą jego podejścia na scenie wewnętrznej jest stały optymizm. Bezustannie przewijające się przez oficjalne media hasło brzmi „Węgry robią to lepiej”, a ostatnio dodano do niego jeszcze jedno, umieszczone na wielkich billboardach sfinansowanych z państwowego budżetu i rozmieszczonych w całym kraju. Powiada ono: „Na Węgrzech jest największy wzrost w UE”. Cała seria tych sponsorowanych przez rząd billboardów głosi też, że „reformy na Węgrzech funkcjonują”.

Ta propaganda nie zawsze i nie do końca odpowiada prawdzie, bowiem np. w 2014 r. większym wzrostem od Węgier (3,6 proc. w 2014, na rok 2015 zapowiedziano 3,2 proc.) wylegitymowała się Irlandia (4,8 proc.). Nie o to chodzi. Podstawą jest urzędowy optymizm, a nie ścisłe dane czy wierność faktom.

Premier niemal w każdym programowym wystąpieniu stawia tezę, iż Węgry odrzuciły dotychczasowe, narzucone im z Zachodu kanony, jak neoliberalizm czy wielokulturowość, a punktem wyjścia w budowie nowej rzeczywistości jest interes narodowy i suwerenność. To są cele nadrzędne i święte zadania.

Oprócz powrotu na ścieżkę wzrostu w oficjalnych enuncjacjach eksponuje się, tak jak zrobił to premier w wygłoszonym w lutym dorocznym orędziu o stanie państwa, niską inflację, wzrost dzietności (1,41 dziecka na rodzinę – najwyższy wskaźnik od 1997 r.

Reklama