Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Lot kupuje spokój

Związkowcy Lotu nie zastrajkują, bo dostaną podwyżki

Marcel / Flickr CC by 2.0
Aby zapobiec strajkowi, odchodzący zarząd Lotu rzucił związkowcom dodatkowe dwa miliony złotych do podziału. Jeśli nowe szefostwo z nadania PiS będzie postępować podobnie, narodowy przewoźnik długo nie przetrwa.

Lufthansa była w ostatnich dniach paraliżowana przez największy strajk w historii, ale jej zarząd się nie ugiął i nie ustąpił związkowcom. W przypadku Lotu wystarczyła groźba dwugodzinnej akcji protestacyjnej, a większe pieniądze na podwyżki się znalazły. Chwilowy spokój kosztował zarząd dokładnie dwa miliony złotych. Ale Marcin Celejewski, pełniący obowiązki szefa linii po niedawnej dymisji Sebastiana Mikosza, dobrze wie, że jego dni i tak są policzone. Po co zatem odchodzić w nieprzyjemnej atmosferze? Niech wojny toczą następcy. Jeśli będą mieli odwagę.

Związkowcy żądający podwyżek dość szybko zapomnieli, że ich firma jeszcze niedawno była praktycznie bankrutem. Uratowaliśmy ją my wszyscy, podatnicy, bo poprzedni rząd zdecydował, że zrzucimy się na pomoc publiczną dla Lotu. Kosztowało nas to ok. pół miliarda złotych. Teraz Lot ma się, jak widać, tak dobrze, że może sobie pozwolić na podwyżki. A jak dobrze naprawdę się ma? Tego oczywiście nie wiemy, bo Lot nie publikuje na bieżąco pełnych wyników finansowych.

Wiemy natomiast, że po chwilowym optymizmie nie ma już śladu. Według informacji zarządu sprzed kilku miesięcy Lot miał mieć ponad 100 mln zł zysku z latania. Teraz będzie dobrze, jeśli nie pojawi się strata za kończący się rok. Paliwo wciąż pozostaje co prawda tanie, ale słaba jest złotówka, zwłaszcza wobec dolara, a na polskim tempie konkurencja nadal się zaostrza.

Z jednej strony zwiększają swoją ofertę tradycyjne linie jak Lufthansa czy KLM, wywożące Polaków w świat przez swoje huby. A równocześnie kolejne połączenia uruchamiają Ryanair i Wizz Air. Wzięty w kleszcze Lot ma bardzo niewielkie pole manewru i wciąż nie wiadomo, jaką wizję rozwoju linii przyjmie nowe władza, z góry niechętna jakimkolwiek prywatyzacjom.

Reklama