Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Sprawiedliwość dla frankowiczów?

Kredyty we frankach będą przeliczane po „kursie sprawiedliwym”

Flickr CC by 2.0
Prezydenckie pomysły na pomoc dla kredytobiorców są tak skomplikowane, że na razie nawet nie wiadomo, ile będą kosztować. Jednak kilka elementów warto pochwalić.

Dokładnie rok po „czarnym czwartku”, czyli szaleńczym umocnieniu szwajcarskiej waluty, prezydent przedstawił długo oczekiwany projekt ustawy, jaką obiecywał wielokrotnie spłacającym kredyty we frankach.

W zasadzie trzeba powiedzieć na razie o projekcie projektu, bo dopiero Komisja Nadzoru Finansowego musi wyliczyć jego koszty dla sektora bankowego. Sercem nowej ustawy ma być mechanizm tzw. kursu sprawiedliwego, wyliczanego indywidualnie dla każdego kredytu. Będzie on niższy od obecnego, ale na pewno nie tak korzystny jak ten z chwili zaciągnięcia kredytu. Chodzi o to, żeby pomóc frankowiczom, ale jednocześnie z tą pomocą nie przesadzić i nie doprowadzić do sytuacji, w której zostaliby oni potraktowani lepiej niż spłacający kredyty złotowe.

Co ważne, ten kurs „sprawiedliwy” banki będą musiały uwzględnić na życzenie klienta. Jednak i kredytobiorcy wezmą na siebie pewne ryzyko – nowy kurs będzie przyjęty raz na zawsze, aż do końca spłacania kredytu. Jeśli więc kiedyś złoty znacznie się umocni, klient już na tym nic nie zyska. Na razie taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, ale może jeszcze dla naszej waluty nadejdą lepsze czasy za kilka czy kilkanaście lat.

Kancelaria Prezydenta nie ukrywa, że projektu ustawy nie konsultowała z bankami i że mogą być one niezadowolone. Trudno, żeby stało się inaczej, skoro będzie to przynajmniej dla kilku z nich (np. mBank, Getin, Millennium) kolejne spore obciążenie. Co prawda projekt przewiduje, że część strat z tego powodu banki odliczą sobie, płacąc niższy nowy podatek od aktywów, ale na to jeszcze musi się zgodzić rząd i na pewno nie zrobi tego chętnie. Widać, że PiS próbuje z banków wycisnąć, ile się da, ale są granice tej brawury – jeśli bowiem nowy podatek i zmiany w kredytach frankowych okażą się zbyt drastyczne, banki przestaną płacić CIT (ostatnio 4 mld zł rocznie), bo po prostu popadną w straty.

Reklama