Józef Konarczak z Pogorzeli w Wielkopolsce, znany producent wędlin, liczył, że szumnie zapowiadana ustawa o podatku dla hipermarketów pomoże polskim firmom. Po przyjrzeniu się projektowi twierdzi, że będzie o wiele gorzej, niż było. Takiej pomocy rządu jego firma może nie przetrzymać. Z niepokojem czeka na kolejny projekt ustawy, który ma być gotowy do końca miesiąca.
Projekt ministra finansów Pawła Szałamachy poszedł do kosza, bo suchej nitki nie zostawili na nim zarówno polscy handlowcy, którzy mieli być jego beneficjentami, jak i koledzy z rządu – Mateusz Morawiecki oraz Jarosław Gowin – a także Komisja Europejska. Ale przedsiębiorcy tracą wiarę, że następny projekt będzie lepszy. Z przecieków wiadomo, że trzeba będzie zrezygnować z progresji obciążeń podatkowych, która miała spowodować, że duzi (a więc w praktyce zagraniczne sieci) zapłacą więcej niż mali.
Nie ma już dzisiaj wątpliwości, że największą ofiarą bitwy o handel staną się polscy producenci. Czyli firmy, które są dostawcami towarów do dużych sieci. Nie chcąc podnosić cen konsumentom, hipermarkety spróbują mniej płacić producentom. Są silne, to one dyktują warunki. Józef Konarczak kibicował „dobrej zmianie” dlatego, że PiS obiecywało ten dyktat zlikwidować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że go wzmocni.
Celowali w sieci, ustrzelą dostawców
– Sieci wypychają nas z polskiego rynku – twierdzi Konarczak. Na drobnych polskich dostawców przerzucają koszty, zwlekają z zapłatą. Żeby przeżyć, producenci obniżają jakość, w kiełbasie jest coraz mniej mięsa, a więcej zamienników. Dlatego Konarczak, znany w Wielkopolsce producent wędlin, postanowił się od zagranicznych hipermarketów uniezależnić.