Od piątku, 1 kwietnia, rusza program 500+. Najbardziej niecierpliwi mogli zasiąść przy komputerze już w nocy z czwartku na piątek i tuż po północy przesłać wniosek o wypłatę zasiłku, drogą elektroniczną. Rano w teren ruszyli politycy PiS. Będą nam przypominać, że Polacy zawdzięczają pieniądze tej właśnie partii. Gdyby jednak program się zakorkował, winnymi ogłoszone zostaną samorządy. Na wykonawcę rządowego pomysłu wskazano bowiem gminy. W razie czego to one zostaną chłopcami do bicia.
Dlatego samorządowcy będą gryźć trawę, żeby tylko nie pojawiły się korki. Gdyby skwapliwie pokazała je telewizja publiczna, ludzka wściekłość skierowana zostanie przeciwko miejskim urzędnikom, którzy – jak od dawna głosi PiS – są nieudolni. Zepsują nawet najlepsze pomysły ekipy rządzącej. Żeby uniknąć takich zarzutów np. w Warszawie, wniosek można będzie złożyć aż w 680 punktach, żłobkach, przedszkolach, ośrodkach pomocy społecznej itp. Mimo że z pewnością wiele osób mających konta w bankach, skorzysta z ich pośrednictwa i nie stawi się do punktów osobiście. Można więc zaryzykować twierdzenie, że kolejek do złożenia wniosku raczej nie będzie.
Nie znaczy to jednak, że nie będzie problemów. Mimo tego bowiem, że wnioski o wypłatę pieniędzy dostarczyć można wieloma kanałami, to na sam zasiłek trzeba będzie poczekać. Rząd zapewnia, że nie dłużej niż trzy miesiące. Ale to zależy od emp@tii, czyli systemu informatycznego, przy pomocy którego będą one weryfikowane. Emp@tia szwankowała już wcześniej, gdy musiała przerabiać o wiele mniej wniosków o pomoc społeczną. Teraz, gdy już pierwszego dnia ruszą chętni po 500 zł, a w sumie będzie ich więcej niż beneficjentów pomocy społecznej, prawdopodobieństwo, że emp@tia zawiedzie, wydaje się bardzo duże. Wnioski trzeba będzie bowiem weryfikować „na piechotę”. To może potrwać. Dlatego rząd zachęca, żeby poczekać, nie składać wniosku już pierwszego dnia. Pieniądze i tak należą się od 1 kwietnia.
Powody do obaw mają nie tylko gminy, ale też sami beneficjenci. Na program 500+ z niecierpliwością czekają bowiem także hakerzy, to świetna okazja do obłowienia się na ludzkiej nieostrożności. Wysyłane są różnego rodzaju mejle czy esemesy, domagające się od adresatów numerów konta czy telefonów, co może umożliwić złodziejom nie tylko przechwycenie 500 zł, ale wszystkiego, co mamy na koncie.
Jeszcze zanim ruszył program, zauważono już pierwsze próby wyłudzeń. W internecie uruchomiony został serwis, łudząco podobny do rządowego. Został zgłoszony do prokuratury. Podobnych prób z pewnością będzie jednak więcej.