Oznacza to, że jeśli kryzys wokół TK pozostanie nierozwiązany do 13 maja, czyli planowej rewizji ratingu Polski przez Moody’s, agencja obniży co najmniej perspektywę, a być może również sam rating kraju. Byłaby to pierwsza obniżka ratingu Polski przez Moody’s od 1995 r., czyli momentu, od kiedy agencja mierzy wiarygodność kredytową naszego kraju.
Obecny rating Polski w Moody’s wynosi A2 z perspektywą stabilną i pozostaje na tym poziomie od 2003 r. Rating Polski w Moody’s jest najwyższy spośród trzech głównych agencji ratingowych w USA. Ocena wystawiona Polsce przez Fitch jest o oczko niższa i wynosi A- (odpowiedni A3 Moody’s), a w Standard & Poor’s o dwa oczka niższa i wynosi BBB+ (Baa1 w Moody’s).
Poniedziałkowy komunikat Moody’s nie jest niczym zaskakującym. Od listopada agencja już dwa razy wydawała krytyczne wobec Polski komunikaty. Tuż po wyborach parlamentarnych zapowiadała, że wygrana PiS spowoduje negatywny zwrot z polityce, co może się skończyć cięciem ratingu. Pod koniec stycznia dodała, że negatywnie na rating będzie także oddziaływać przekroczenie 3-proc. deficytu budżetowego oraz forsowane przez rząd zmiany w regule wydatkowej.
Agencja postraszyła obniżkami ratingu także polskie banki. W styczniowym komentarzu Moody’s zapowiedziała, że wprowadzenie podatku bankowego i przewalutowanie kredytów we franku szwajcarskim może zagrozić stabilności sektora bankowego, pogorszyć rentowność branży, spowolnić akcję kredytową i obniżyć tempo wzrostu polskiego PKB.
Reakcja inwestorów na wszystkie te komunikaty była umiarkowana, a poniedziałkowy komunikat przeszedł właściwie bez echa na rynkach finansowych. Złoty się umacniał, rentowność polskich obligacji nieznacznie rosła, a giełda kontynuowała trwający od połowy stycznia trend odrabiania strat po dziewięciomiesięcznym ciągu spadków.