Jaka niechęć? „Ta inwestycja wzmacnia polsko-niemiecką współpracę i ma symboliczne znaczenie w kontekście zbliżającej się 25. rocznicy Traktatu o dobrym sąsiedztwie między naszymi krajami z 17 czerwca 1991 r.” – mówił Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister gospodarki, uroczyście ogłaszając, że pierwszy w Polsce zakład produkcyjny niemieckiego koncernu powstanie w Jaworze, 70 km na zachód od Wrocławia. Towarzyszył mu Markus Schäfer, członek zarządu Mercedes-Benz Cars.
To dla wicepremiera symboliczny sukces, bo w tym samym miejscu, w którym rok temu jego poprzednik wicepremier Piechociński mamił nas mirażami fabryki Jaguara Land Rovera, powstanie fabryka silników do niemieckich aut. Koncern chce zainwestować co najmniej 500 mln euro i stworzyć kilkaset nowych miejsc pracy. To założenia minimalne, bo mówi się o ponad tysiącu miejsc, a w przyszłości być może także i fabryce samochodów. Niemcy planują taką inwestycję w 2020 r. 26 lat temu w Krzyżowej premier Mazowiecki jednał się z kanclerzem Kohlem, a dziś tuż obok, w Jaworze, Morawiecki z Schäferem jednają się w sprawie niemieckiej fabryki.
– Jawor to wymarzone miejsce na taką inwestycję. Kilkaset hektarów ze znakomitą infrastrukturą. Jest linia kolejowa, a tuż obok trasa ekspresowa S3 i autostrada A4 do Niemiec. Zaledwie 100 km od granicy – wyjaśnia Piotr Michalczyk, lider ds. sektora motoryzacyjnego w firmie doradczej PwC. Na dodatek teren należy do Dolnośląskiej Strefy Aktywności Gospodarczej – S3 Jawor, która jest częścią Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Dzięki temu Mercedes będzie mógł skorzystać ze zwolnień podatkowych. Oczywiście na tym lista zachęt się nie kończy, bo dziś żaden inwestor z branży samochodowej nie kiwnie palcem, zanim nie usłyszy, ile mu państwo-gospodarz zapłaci za to, że wybuduje swoją fabrykę.