Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Przeczytaj, zanim wyszydzisz 13 zł

Podniesienie minimalnej stawki godzinowej ma też swoje plusy

Rząd podbija stawkę i proponuje, by od stycznia godzinowa płaca minimalna wynosiła 13, a nie, jak ustalono wcześniej, 12 zł. Wiem, że pokusa, by wyszydzić tę polityczną licytację, jest duża.

W nabraniu dystansu pomoże nam jednak na przykład lektura opublikowanego w tych dniach raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego (a więc instytucji, której nie można oskarżyć o bycie częścią machiny pisowskiej propagandy). Rozważywszy wszystkie za i przeciw, MFW nie pozostawia wątpliwości: podwyższanie płacy minimalnej w Europie Środkowo-Wschodniej było całkiem dobrym pomysłem! A to dlatego, że wykształcone tu w wyniku transformacji rynki pracy nie działały optymalnie. Stało się bowiem tak, że pracodawcy uzyskali na nich zbyt mocną pozycję i stali się tzw. monopsonami. Monopson to jakby odwrotność monopolu. A więc sytuacja, w której na towar (w tym wypadku pracę) istnieje tylko jeden odbiorca. W efekcie pracownik (zwłaszcza ten słabiej wykwalifikowany) ma słabą pozycję negocjacyjną i łatwo staje się ofiarą wyzysku. Z taką potęgą pracodawców można i trzeba walczyć. Choćby płacą minimalną albo sprawną siecią państwa opiekuńczego.

Ale MFW zauważył coś jeszcze. W krajach naszej części Europy samo podnoszenie nominalnej płacy minimalnej nie wystarcza. Słabość instytucji sprawia bowiem, że łatwo można to rozwiązanie obejść. I dokładnie to zdarzyło się u nas w Polsce. Nastąpił rozkwit umów śmieciowych, których płaca minimalna nie obejmowała. Dlatego ruch PiS w postaci stawki godzinowej jest sensowny (bo obejmuje również część umów cywilnych). Zwłaszcza że w parze z nim ma iść wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy. Oby nie tylko na papierze.

Można oczywiście zapytać, czemu akurat 13 zł, a nie od razu 20 albo 30? 13 zł stawki godzinowej to mniej więcej optimum tego, na co stać obecnie polską gospodarkę. W przeliczeniu na pensję miesięczną oznacza bowiem 2080 zł. Czyli trochę więcej niż płaca minimalna dla etatowców, która wzrośnie od stycznia do 2000 zł. Ta różnica to nic innego, jak postulowana od dawna przez wszystkie związki zawodowe niewielka premia za większą elastyczność i mniejszą pewność zatrudnienia dla osób na umowach cywilnych.

Polityka 26.2016 (3065) z dnia 21.06.2016; Komentarze; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Przeczytaj, zanim wyszydzisz 13 zł"
Reklama