Wzrost płacy minimalnej w przyszłym roku, jaki proponuje rząd, przebił zapisy ustawy i oczekiwania – minimalne zarobki od stycznia wzrosną z 3010 zł do 3490 zł brutto. W lipcu będzie kolejna podwyżka, do 3600 zł.
Ani NBP, ani rząd nad inflacją nie panują. Nie likwidują nawet tych jej przyczyn, które zależą od nas.
Podwyżka płacy minimalnej o 200 zł w 2021 r. to kompromis między zamierzeniami a realiami gospodarczymi. I jak to z kompromisami bywa, zadowolonych jest niewielu.
Ceny w Polsce rosną najszybciej od ośmiu lat. Według szacunków GUS w styczniu inflacja podskoczyła do 4,4 proc. To więcej nawet niż w Rumunii (3,6 proc.), gdzie tradycyjnie była najwyższa. W krajach strefy euro jest o wiele niższa.
Inflacja, rosnące ceny energii i paliw, podwyżka płacy minimalnej, słabnąca koniunktura, nowe stawki VAT. Wszystko to złoży się na wyższe koszty życia w Polsce A.D. 2020.
Ważne jest to, żeby wszyscy Polacy zarabiali godnie, dlatego będziemy kontynuować naszą rewolucję godności – ogłosił Mateusz Morawiecki na konwencji programowej PiS w Katowicach. Co obiecał i kto na tym skorzysta?
Od tempa wzrostu najniższych zarobków, które obiecuje PiS, może zakręcić się w głowie. Z obecnych 2250 zł miesięcznie od stycznia minimalna płaca podskoczy do 2600, pod koniec 2021 r. ma wynosić już 3 tys. zł, a w 2023 r. aż 4 tys. brutto! Jedną decyzją prezesa osiągniemy dobrobyt większy niż kraje o wiele bogatsze.
Prezes PiS, obiecując znaczną podwyżkę płacy minimalnej, uradował miliony swoich potencjalnych wyborców. Zaszokował jednocześnie przedsiębiorców i niektórych pracowników budżetówki, których wynagrodzenia regulują inne ustawy niż ta o płacy minimalnej.
Projekt nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu wyłącza z „płacy minimalnej” dodatek stażowy. Zmiana podniesie koszty pracy, ale dla większości przedsiębiorstw nie będzie miała dużego znaczenia. Zyskają za to pracownicy budżetówki.
Z raportu World Economic Forum wynika, że potrzeba 217 lat, by zlikwidować różnice płacowe między kobietami i mężczyznami.