Mateusz Morawiecki przekonuje, że winę za szalejące ceny w Polsce ponosi Unia Europejska oraz Władimir Putin. Na szczęście dobry rząd złagodzi nam skutki drożejącej benzyny, skokowego wzrostu cen gazu i prądu pakietem antyinflacyjnym. To ściema, bo właśnie rządzący odpalili wszystkie silniki powodujące drożyznę, a „pakiet” nie wyłącza żadnego z nich. Ma tylko poprawić wizerunek władz, pokazać, że się starają.
Podkast: Dlaczego ceny rosną tak szybko i jak długo to potrwa
Pierwszy silnik: tarcza antykryzysowa
Ten silnik odpalił cały świat, bo trzeba było ratować finansowo firmy, które zamknięto po wybuchu pandemii. Nie ze swojej winy przestały zarabiać, lockdown groził poważnym wzrostem bezrobocia. Pomoc była więc konieczna. Ale nie była żadnym prezentem od rządzących – to my, obywatele, się na nią złożyliśmy i nadal za nią płacimy coraz wyższymi cenami.
Ta pomoc nie polegała bowiem na tym, że rząd wsparł przedsiębiorstwa pieniędzmi, które miał albo które od kogoś pożyczył, np. sprzedając obligacje skarbowe. Było nieco inaczej – to Polski Fundusz Rozwoju wyemitował obligacje, które odkupił od niego NBP. Za pieniądze, które wydrukował. Puste pieniądze. Puste, bo nie były zapłatą za wyprodukowanie żadnych towarów ani oszczędnościami ludzi czy firm.