Jak to możliwe, skoro od grudnia mamy czterdzieści nowych pociągów dalekobieżnych?
Przez ostatnie tygodnie rząd i spółki kolejowe zgodnie zapewniały: jesteśmy gotowi na Światowe Dni Młodzieży! To właśnie pociągami pielgrzymi mają nie tylko docierać do Krakowa, ale też jeździć po Polsce, w ramach Dni w Diecezjach. Niestety, teraz już wiemy, na czym gotowość polega. Pod koniec lipca spółka PKP Intercity nie będzie uruchamiać dokładnie 22 pociągów w całej Polsce. W ten sposób znajdzie wagony potrzebne na sformowanie specjalnych składów dla pielgrzymów.
Zawieszenie tak dużej liczby połączeń w samym szczycie wakacji na pewno nie pomoże wizerunkowo kolei. A przecież wydawało się, że najgorsze PKP Intercity ma już za sobą. Najpierw Pendolino okazało się dużym sukcesem, a w grudniu ubiegłego roku dołączyły do niego Flirty i Darty, bardzo dobrze oceniane przez pasażerów. Ich liczba zaczęła szybko rosnąć, a kolej wygrała rywalizację z autobusami na kilku trasach. Jednak okazało się, że choć nowych pociągów przybywa, coraz więcej dotychczas używanych wagonów stoi na bocznicy, bo nie mogą już dłużej jeździć bez napraw.
Na początku marca władzę w PKP Intercity przejął PiS. Jednak rozstrzyganie kolejnych przetargów na remonty wagonów idzie jak po grudzie. Sytuację chociaż częściowo ma uratować pożyczenie 40 wagonów od kolei czeskich, ale to kropla w morzu potrzeb. Niezależnie od Światowych Dni Młodzieży brakuje zwłaszcza kuszetek i wagonów restauracyjnych. Ciężko zarezerwować w te wakacje leżące miejsce, jadąc w góry czy nad morze. Wciąż nie wiadomo, co stanie się z wyprodukowanymi niespełna dekadę temu pociągami ED74, z których połowa od dawna czeka na remonty. Po dwadzieścia Flirtów, Dartów i Pendolino robi wrażenie, ale zdecydowanie nie wystarcza do obsługi całego kraju.
Takie wydarzenie jak Światowe Dni Młodzieży to ogromna wizerunkowa szansa dla kolei. Niestety, wiele wskazuje na to, że w Polsce będzie raczej powodem kontrowersji, a nie źródłem sukcesu. Bo zabieranie jednym, aby dać drugim, to dość marna strategia marketingowa. Tymczasem o Światowych Dniach Młodzieży i potrzebach kolei wiadomo przecież od dawna.
Winę za nieprzygotowanie odpowiedniej liczby pociągów ponoszą zatem obie ekipy – ta poprzednia i ta obecna. A taborowe kłopoty PKP Intercity, obnażone przez Światowe Dni Młodzieży, stają się na tyle poważne, że trzeba je potraktować poważnie. Bo ożywienie na kolei, jakie zawdzięczamy unijnym miliardom, może się szybko skończyć. A rozczarowany pasażer wróci na i tak coraz bardziej zakorkowane drogi.