Sześciolatki na dorobku
„Źli samarytanie”, czyli o uczieczce z ekonomicznych peryferii
Wyobraźcie sobie państwo, że spotykacie rodzica, który właśnie wysłał swoje sześcioletnie dziecko do pracy. I jeszcze jest z tego dumny. Tłumaczy, że tylko idiota chowa dzieci z dala od ekonomicznych realiów. Przecież im wcześniej taki brzdąc zacznie się ścigać z konkurencją na rynku pracy, tym lepiej dla jego przyszłej produktywności. Inaczej nam się chłystek rozleniwi i wyrośnie na nie wiadomo kogo.
Wcale się nie zdziwię, jeśli większość z państwa odpowie, że ten rodzic oszalał.