Nabuzowani na abuzywność
Czy frankowiczom opłaca się szukać pomocy w sądach
Violetta Krasnowska: – Sejm właśnie uciekł przed pomocą tzw. frankowiczom. Prezydent mówi, że z tymi frankami to nie tak, jak mu przedstawiano w czasie kampanii. Znów słychać opinie, że frankowicze chcą sobie załatwić jakieś nadzwyczajne traktowanie. A jak obiektywne i niezawisłe sądy widzą ten problem?
Barbara Garlacz: – Coraz częściej przyznają frankowiczom rację, uznając, że umowy ich kredytów obarczone są wadami prawnymi. To oznacza, że banki, wykonując dalej te umowy, działają niezgodnie z prawem i z wiążącymi je wyrokami sądów.
Początkowo sądy odrzucały stanowisko frankowiczów albo wręcz oddalały pozwy.
Ale to się zmieniło. Coraz więcej jest wyroków sądów – ostatnio w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu czy najświeższy wyrok Sądu Okręgowego w Toruniu – stwierdzających, że te tzw. kredyty frankowe to tak naprawdę umowy na kredyty w złotówkach lub konstrukcje na tyle odbiegające od klasycznej umowy kredytu, że nie sposób ich uznać za umowy kredytu w ogóle. Kształtująca się linia orzecznicza jest dwoista i rozważania sądów są szerokie: od stwierdzenia nieważności czy nieistnienia takich umów od samego początku po stwierdzenie abuzywności konkretnych klauzul przeliczeniowych, czyli istnienia niedozwolonych zapisów odnośnie do przeliczania kursu waluty. A i skutki uznania tych klauzul za niedozwolone są w orzecznictwie dwoiste. W ostatnich wyrokach, korzystnych dla kredytobiorców, jedne sądy uważają, że należy pozostawić umowę w złotówkach bez klauzul przeliczeniowych, ale ze stawką LIBOR, czyli niższą niż dla kredytów złotowych, a inne, że abuzywność klauzul powoduje, że umowy od początku nie zostały zawarte.