Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Przaśne, ale własne

Z przejęciem Pekao SA repolonizacja banków nabiera tempa

Wystawa sklepowa, Warszawa 1974 r. Wystawa sklepowa, Warszawa 1974 r. Andrzej Wiernicki / Forum
Wraz z bliskim przejęciem Pekao SA repolonizacja banków przekroczy półmetek. Byłby powód do radości, gdyby przy okazji rząd poprawił błędy poprzedników. On jednak woli popełniać własne.
Prezes NBP Adam GlapińskiAdam Chełstowski/Forum Prezes NBP Adam Glapiński

Stefan Kawalec, dawny bliski współpracownik wicepremiera Leszka Balcerowicza, ostrzega: – W naszym przypadku repolonizacja oznacza renacjonalizację, ponowne upaństwowienie. Za kilka lat odczujemy tego złe skutki. To on pierwszy zgłosił przed kilku laty postulat udomowienia banków. W ustach człowieka, który odegrał istotną rolę w procesie transformacji, zabrzmiało to jak samokrytyka.

Hasło spodobało się Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu, wtedy szefowi Rady Gospodarczej przy premierze Tusku, wcześniej prezesowi Pekao SA, będącego własnością włoskiego UniCredit. Obu panów, o bardzo przecież liberalnych poglądach, nie można było posądzić o populizm. Światowy kryzys i osobiste doświadczenia przekonały ich, że kapitał ma narodowość. I w sytuacjach ekstremalnych, a przecież kolejnej fali kryzysu wykluczyć nie można, będzie bardziej kierował się interesem własnej ojczyzny. Dlatego powinniśmy mieć więcej banków, których centrale są w Warszawie i tutaj będą podejmowane strategiczne decyzje. Tak się właśnie zaczyna dziać. Dlaczego więc nie strzelają korki od szampana? Czy dlatego, że banki odzyskuje rząd Prawa i Sprawiedliwości?

Pierwsze podejście do repolonizacji, jeszcze za rządów PO-PSL, okazało się porażką. Na odkupienie od Irlandczyków BZ WBK ostrzył sobie zęby PKO BP, ale właściciel wolał dobry bank sprzedać hiszpańskiemu Santanderowi. Przejęcie małego Nordea Banku było dla PKO BP co najwyżej nagrodą pocieszenia. Rząd PO-PSL udomowił więc niewiele.

Nie dla ludzi

Obecnie sytuacja wygląda inaczej. Zachodnie spółki-matki polskich banków coraz bardziej potrzebują kapitału, żeby poprawić tzw. współczynniki wypłacalności. Marnie wypadają w europejskich stress testach. Najprostszym sposobem uzyskania pieniędzy wydaje się sprzedaż polskich córek.

Polityka 49.2016 (3088) z dnia 29.11.2016; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Przaśne, ale własne"
Reklama