Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Większość ropy jest wydobywana kosztem praw człowieka

Ropa to największe źródło zasilania nie podlegającej demokratycznemu nadzorowi władzy na świecie. Ropa to największe źródło zasilania nie podlegającej demokratycznemu nadzorowi władzy na świecie. Martin Vorel / StockSnap.io
Rezygnacja z handlu z reżimami jest możliwa i ekonomicznie uzasadniona – przekonuje prof. Leif Wenar, autor książki „Blood Oil: Tyrants, Violence and the Rules that Run the World”.
Artykuł dostępny w ramach otwartej licencji.OF/• Artykuł dostępny w ramach otwartej licencji.

ObserwatorFinansowy.pl: – Jaki chciał pan osiągnąć efekt. pisząc o „krwawej ropie” (polski tytuł książki to „Krwawa ropa: tyrani, przemoc i zasady, które rządzą światem”). Liczył pan na to, że ludzie w poczuciu winy zrezygnują z tankowania samochodów?
Leif Wenar: – Nie obarczam winą konsumentów. Chcę tylko, by mieli świadomość, że ropa to największe źródło zasilania scentralizowanej, niekontrolowanej, nie podlegającej demokratycznemu nadzorowi władzy na świecie. Przychody z ropy, gazu i rzadkich minerałów płyną do każdego, kto jest w stanie utrzymać militarną kontrolę nad szybami i kopalniami. Zgodnie z archaicznym i antyrynkowym prawem silniejszego.

Petrokraci, tacy jak Putin i saudyjscy władcy, wydają pieniądze z ropy na broń i opresje wobec swoich obywateli. Milicje w Iraku czy Kongo dzięki handlu surowcami zarabiają na broń i radykalizują się. Napędzane wpływami z surowców reżimy autorytarne i ruchy ekstremistyczne fundują z kolei wieczny kryzys krajom zachodnim.

W ciągu ostatnich 40 lat największe zagrożenia dla Zachodu pojawiły się ze strony eksporterów ropy. Przychody z jej sprzedaży finansowały inwazję Iraku na Kuwejt, wsparcie terrorystów przez Libię i budowę radzieckiego arsenału nuklearnego w latach 70. i 80. ubiegłego wieku A w dzisiejszych czasach – powstanie Państwa Islamskiego, inwazję Rosji na Krym i pomoc irańską dla Hamasu i Hezbollahu. Eksporterzy ropy stanowią ponad 70 procent krajów, które znalazły się na amerykańskiej liście sponsorów terroryzmu. A źródłem pozyskiwania przez nich finansowania jest w ostatecznym ogniwie łańcucha zwykły konsument, robiący codzienne zakupy na stacji benzynowej lub w sklepie. W 2014 roku każde gospodarstwo domowe w USA wsparło w ten sposób autorytarnych władców kwotą przeciętnie 250 dolarów.

Reklama