ObserwatorFinansowy.pl: – Jaki chciał pan osiągnąć efekt. pisząc o „krwawej ropie” (polski tytuł książki to „Krwawa ropa: tyrani, przemoc i zasady, które rządzą światem”). Liczył pan na to, że ludzie w poczuciu winy zrezygnują z tankowania samochodów?
Leif Wenar: – Nie obarczam winą konsumentów. Chcę tylko, by mieli świadomość, że ropa to największe źródło zasilania scentralizowanej, niekontrolowanej, nie podlegającej demokratycznemu nadzorowi władzy na świecie. Przychody z ropy, gazu i rzadkich minerałów płyną do każdego, kto jest w stanie utrzymać militarną kontrolę nad szybami i kopalniami. Zgodnie z archaicznym i antyrynkowym prawem silniejszego.
Petrokraci, tacy jak Putin i saudyjscy władcy, wydają pieniądze z ropy na broń i opresje wobec swoich obywateli. Milicje w Iraku czy Kongo dzięki handlu surowcami zarabiają na broń i radykalizują się. Napędzane wpływami z surowców reżimy autorytarne i ruchy ekstremistyczne fundują z kolei wieczny kryzys krajom zachodnim.
W ciągu ostatnich 40 lat największe zagrożenia dla Zachodu pojawiły się ze strony eksporterów ropy. Przychody z jej sprzedaży finansowały inwazję Iraku na Kuwejt, wsparcie terrorystów przez Libię i budowę radzieckiego arsenału nuklearnego w latach 70. i 80. ubiegłego wieku A w dzisiejszych czasach – powstanie Państwa Islamskiego, inwazję Rosji na Krym i pomoc irańską dla Hamasu i Hezbollahu. Eksporterzy ropy stanowią ponad 70 procent krajów, które znalazły się na amerykańskiej liście sponsorów terroryzmu. A źródłem pozyskiwania przez nich finansowania jest w ostatecznym ogniwie łańcucha zwykły konsument, robiący codzienne zakupy na stacji benzynowej lub w sklepie. W 2014 roku każde gospodarstwo domowe w USA wsparło w ten sposób autorytarnych władców kwotą przeciętnie 250 dolarów.