Bardzo niepokojące są wnioski z sondażu „Świadomość »emerytalna« Polaków”, który podczas ubiegłorocznego Europejskiego Kongresu Finansowego zaprezentowali Janusz Czapiński (autor Diagnozy Społecznej) i Marek Góra (współtwórca Otwartych Funduszy Emerytalnych). Aż trzy czwarte ankietowanych przyznaje np., że nie wie, ile wynosi ich comiesięczna składka emerytalna. Jedna czwarta co prawda zapewnia, że wie, ale większość w tej grupie i tak podaje błędne liczby. Lepiej zorientowani są jedynie samozatrudnieni i właściciele firm.
Skoro Polacy nie mają pojęcia, jakie kwoty odkładają w państwowym systemie, złożonym z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (I filar) i resztek Otwartego Funduszu Emerytalnego (II filar), nie ma się co dziwić, że jeszcze trudniej im zdecydować, ile – a właściwie, czy w ogóle – powinni dodatkowo oszczędzać, żeby mieć godną starość. Aż 78 proc. badanych przyznało, że nie robi nic, aby podwyższyć swoją emeryturę, 3 proc. stwierdza, że liczy na pomoc swoich dzieci. 13 proc. oszczędza na lokacie bankowej albo w gotówce. 3 proc. inwestuje w nieruchomości, metale szlachetne czy dzieła sztuki, tyle samo ma polisę ochronno-inwestycyjną.
Rozwiązania stworzone z myślą o dobrowolnym oszczędzaniu na emeryturę cieszą się wyjątkowo małą popularnością. Zaledwie 1,7 proc. uczestników sondażu deklaruje, że ma Indywidualne Konto Emerytalne. Z Pracowniczego Programu Emerytalnego korzysta 0,3 proc., a na Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego wpłaca jedynie 0,1 proc. Tymczasem to właśnie IKE, PPE i IKZE miały być podstawą III filaru, czyli samodzielnego, choć wspieranego przez państwo, odkładania na starość.
Prezent od Belki
Dane Komisji Nadzoru Finansowego potwierdzają, że te trzy rozwiązania nie są dla Polaków zachętą do oszczędzania.