Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

PiS wyrzuca projekt podatku jednolitego do kosza. To nie koniec majstrowania przy podatkach

Rząd wyrzuca do kosza projekt podatku jednolitego. Rząd wyrzuca do kosza projekt podatku jednolitego. Steve Buissinne / StockSnap.io
PiS rezygnuje z podatku jednolitego. To było do przewidzenia od dawna.

Rząd wyrzuca do kosza projekt podatku jednolitego. To dowód, że pomysł, któremu patronowała premier Beata Szydło, został zablokowany przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Morawiecki zresztą o zarzuceniu pomysłu poinformował.

Podatek jednolity był pomysłem Platformy Obywatelskiej. Jego celem miało być zwiększenie zarobków „na rękę” osób najmniej zarabiających oraz zmniejszenie tzw. klina podatkowego. Zamiast składek na ZUS, zdrowie oraz PIT mielibyśmy płacić tylko jedną daninę. Budżet miałby do realizacji tej podatkowej rewolucji dołożyć około 10 mld zł rocznie.

W rządzie Prawa i Sprawiedliwości patronem politycznym tego przedsięwzięcia został Henryk Kowalczyk, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów, prawa ręka Szydło. Budżet miał nie dokładać nic. Projekt miał się samofinansować, czyli jeśli zyskają na nim najmniej zarabiający, zapłacić będą musieli inni.

Kto? Z przecieków, których źródłem był Henryk Kowalczyk, wynikało, że jeszcze nie wiadomo. Może osoby zarabiające więcej niż 10 tys. zł brutto (wliczając w to składkę na ZUS), a może nawet zarabiające tylko 6 tys. zł, czyli „na rękę” około 4 tys. zł. I na pewno przedsiębiorcy. Ci, rozliczający się według liniowego PIT, czyli stawki 19 proc., musieliby się liczyć z co najmniej dwukrotnym wzrostem obciążeń.

Jak doszło do zarzucenia flagowego projektu PiS?

Przecieki płynące z kancelarii premier Szydło zapowiadały posunięcia dokładnie odwrotne od tych, które przedsiębiorcom obiecywał wicepremier Morawiecki. Zapewniający, że podatki dla przedsiębiorców nie wzrosną. Były dowodem, że premier i wicepremier nie realizują wspólnej, ustalonej polityki gospodarczej, ale każde ciągnie w swoją stronę.

Reklama