Bilans polityki fiskalnej PiS: Natłok nowych regulacji, coraz większa dziura budżetowa
Obiegowe powiedzenie mówi: jeżeli chcesz wprowadzić duże zmiany w polityce fiskalnej, to musisz je uchwalić w pierwszym roku po wyborach. Rząd PiS wziął sobie tę zasadę do serca. Może aż zanadto.
Pracownicy urzędów uskarżają się, że takiego natłoku nowych regulacji nie pamiętają nawet najstarsze sekretarki. Projekty ustaw dotyczą najróżniejszych sfer życia społeczno-gospodarczego Polaków, ale większość z nich ma jeden wspólny mianownik – wpływają na wielkość wydatków państwa i niestety z reguły pogłębiają dziurę budżetową.
Co rujnuje budżet: 500+, kwota wolna od podatku, obniżenie wieku emerytalnego
W pierwszej kolejności trzeba wymienić te najistotniejsze. Program 500+. Co prawda funkcjonuje już od kwietnia, ale dopiero teraz widać, że rząd niedoszacował jego kosztów. Przyjął bowiem, że wypłaty świadczeń rodzinnych nie wpłyną na decyzje zawodowe Polaków. Okazało się jednak, że co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób wolało zrezygnować z pracy, by otrzymywać co miesiąc 500 zł także na pierwsze dziecko.
Drugim ważnym projektem jest wprowadzenie od 2017 r. degresywnej kwoty wolnej od podatku – sięgającej 6,6 tys. zł dla nisko zarabiających i zerowej dla najbogatszych. To drugi najszybciej przyjęty projekt ustawy w historii III RP, którego koszty zostały przez weekend oszacowane w Ministerstwie Finansów. Resort twierdzi, że budżet straci na zmianach około 1 mld zł, ale znów może się mylić. Sporo osób najbogatszych zapewne ucieknie od wyższych podatków poprzez rozliczanie się z małżonkiem lub dzięki przejściu na inne typy kontraktów, takich jak samozatrudnienie.
Trzecim i najbardziej kosztownym projektem uchwalonym tej jesieni przez parlament jest obniżenie wieku emerytalnego. Jego łączny koszt dla budżetu przekroczy do 2020 r.