Lata 90. to szalony czas szybkich wzlotów i spektakularnych upadków. Wielu osobom kojarzy się z młodym, nieskrępowanym niczym biznesem, który wywindował kariery tysięcy ludzi na całym świecie.
Dziś zarówno kultura pracy, jak i oczekiwania młodych uległy zmianie. Jednak Alexandra Levit, autorka bestsellera „They Don’t Teach Corporate in College” i felietonistka „Forbesa”, twierdzi że nie wszystkie zasady biznesu z lat 90. można odłożyć do lamusa. Na łamach portalu „Mashable” Levit wylicza te, z którymi powinniśmy liczyć się do dziś.
To, czy drzwi są otwarte, zależy od tego, kogo znasz
W Polsce ta rada może źle się kojarzyć, ale pozostaje aktualna. Jak zauważa Alexandra Levit, w latach 90. drzwi były raczej materialne niż cyfrowe, ale koncept pozostaje niezmienny aż do dziś. Kiedy aplikujemy na konkretne stanowisko, dyskretne pochwalenie się znajomością z kimś znanym w branży może działać na naszą korzyść.
Dziś mamy nieco większe możliwości podparcia się znajomościami dzięki niezliczonej liczbie „przyjaciół” w mediach społecznościowych, ale największe wrażenie wciąż robi solidna siatka znajomości w realu.
Kiedy raz zbudujesz sieć kontaktów, pamiętaj, żeby ją uaktualniać
Zdobycie kontaktów może okazać się próżnym trudem, jeżeli nie będziemy pamiętali o utrzymywaniu zażyłości i nie pozwolimy relacji się rozwijać. W latach 90. hołdując tej zasadzie, rozsyłało się kartki na święta do byłych szefów i współpracowników, a nawet okazjonalnie chwytało się za telefon w celu odbycia niewielkiego „small talku”.
Jak zauważa Levit, niemal 20 lat później wszystko sprowadza się do śledzenia LinkedIn, ale i tak trzeba o tym pamiętać!
Dopasuj się do nowej sytuacji
Kiedyś mówiło się, że człowiek musi dostosować się do norm panujących w korporacjach. Dziś firmy niby starają się mieć indywidualne wizerunki, które często są zupełną odwrotnością tego, z czym kojarzy się reżim wielkich firm z lat 90.
Jedno pozostało niezmienne. Kiedy przychodzisz do firmy, wszyscy oczekują, że będziesz zachowywał się profesjonalnie i dostosujesz się do panującej w tym miejscu atmosfery. Nieważne, czy mówimy o szalonym Google czy sztywnej międzynarodowej korporacji prawniczej – każdy pracodawca oczekuje, że nowy pracownik szybko zorientuje się w sytuacji i dostosuje się do panującej w firmie atmosfery.
Ubieraj się adekwatnie do stanowiska, którego chcesz, a nie tego, na którym pracujesz
Dress code w latach 90. był dużo bardziej przejrzysty niż dziś. Kiedy ktoś zajmował mało znaczące stanowisko, mógł ubierać się mniej formalnie, ale w trakcie pięcia się po szczeblach kariery zamieniał trampki na skórzane pantofle i eleganckie garnitury.
Dlatego jeżeli pracownik niskiego szczebla od razu przykładał większą uwagę do wyglądu, wysyłał swoim przełożonym jasny sygnał, że zamierza odnosić błyskawiczne sukcesy w pracy, co skutkowało zupełnie innym traktowaniem go przez zwierzchników.
Jak utrzymuje Levit, ta zasada działa do dziś, nawet jeżeli nasz szef nosi trampki i niezobowiązujące T-shirty.
Bądź pokorny i naucz się wyciągać naukę nawet z najprostszych zadań
Jak pisze Levit: „W latach 90. jeśli twój szef kazał Ci parzyć kawę i robić kopie, robiłeś to z uśmiechem na ustach. Ludzie rozumieli, że jest to zapłata za przywilej uczenia się przez obserwację, w jaki sposób wyżej postawieni pracownicy radzą sobie z wyznaczonymi zadaniami. Dziś ludzie z niewielkim doświadczeniem czują się uprawnieni do odmówienia wykonywania nieprzyjemnych zadań, ale nie znaczy to, że zawsze jest to mądre posunięcie”.
Nie chodzi o Twój wysiłek, ale o widoczność i wartość Twoich działań
Wykonywanie pracy, której nikt nie zobaczy i nie doceni, nie ma absolutnie żadnego sensu. Zawsze upewnij się, że Twój pracodawca dowie się o prawdziwej wartości Twojej pracy i nie bądź przy tym przesadnie skromny, bo nikt tego nie doceni.
Złe nastawienie wpływa niekorzystnie na Twoją reputację
Utrata zimnej krwi w pracy zawsze działała na niekorzyść pracownika i wbrew wszystkim zapewnieniom o spokojniejszej i bardziej przyjaznej przestrzeni w firmie dalej nie wpływa dobrze na reputację. Co więcej, dziś plotka o histerii, malkontenctwie, panice czy, mówiąc ogólnie, złym nastawieniu nie rozniesie się pocztą pantoflową od osoby do osoby, tylko rozprzestrzeni się z prędkością łączy za pomocą telefonów i mediów społecznościowych.
Na wszelki wypadek lepiej mieć nerwy ze stali i pozytywne nastawienie.
Kształć się za pieniądze firmy, w której pracujesz
Pracownicy powinni podnosić swoje kompetencje, ale z roku na rok firmy przeznaczają coraz mniej funduszy na opłacanie szkoleń.
Dlatego póki istnieje jeszcze taka możliwość, powinniśmy korzystać z każdego szkolenia oferowanego przez pracodawcę i wykorzystywać je w 100 proc. Bo jak twierdzi Levit, już niedługo w rozwijaniu swoich umiejętności będziemy zdani wyłącznie na siebie.
Jeśli chcesz coś utrzymać w sekrecie, nie mów o tym absolutnie nikomu
Biurowe plotki są pewnie tak samo stare jak świat i jedynym sposobem, żeby zapobiec wypłynięciu sekretów na szerokie wody, jest zachowanie absolutnej dyskrecji od początku do końca.
Nie zakładajmy, że jeśli zdradzimy sekret jednej osobie, to nic się nie stanie. Pokładanie zbytniego zaufania w dyskrecji innych zazwyczaj jest błędem, a dodatkową właściwością wielu firm jest to, że ściany mają uszy. Dlatego jeśli chcemy coś powiedzieć, powiedzmy to głośno i wyraźnie, a jak chcemy zatrzymać coś dla siebie, bądźmy w tym konsekwentni.
Szanuj czas innych osób
Wielu z nas jest tak zapracowanych, że zabiera telefon nawet do łazienki. Dlatego szanujmy czas innych osób. Nie każmy czekać na spotkanie, przychodźmy punktualnie i upewnijmy się, że jeżeli umówiliśmy się na półgodzinną rozmowę, to zdążymy poruszyć w tym czasie wszystkie najważniejsze zagadnienia.