PiS rujnuje ZUS
Na emerytury wkrótce zabraknie pieniędzy. Kto zbankrutuje pierwszy: podatnik czy ZUS?
W 2018 r. ZUS-owi na wypłaty emerytur może zabraknąć nawet 63 mld zł. Z każdym rokiem ta dziura będzie się powiększać. W 2022 r. może już wynieść 83 mld zł. Albo więc ZUS zbankrutuje, albo osoby pracujące oddawać będą państwu w formie podatków i składek większą część tego, co zarobią.
Państwo może też próbować zadłużać się nadal. Co jednak jest mocno ryzykowne, ponieważ pożyczać można wtedy, kiedy określić można termin zwrotu długu. W naszym przypadku wiadomo, że w perspektywie co najmniej 20 lat lepiej nie będzie. Za 20 lat składki emerytalne płacić będą bowiem osoby, które już się urodziły. Małych Polaków rodzi się jednak zbyt mało.
Czy ZUS zbankrutuje?
Szacunki wielkości rosnącej dziury w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych pochodzą z najświeższego raportu ZUS, ale dla osób jako tako zorientowanych w systemie emerytalnym nie są żadnym zaskoczeniem. Dziura w ZUS narasta od lat, dlatego potrzebne były gruntowne reformy systemu świadczeń społecznych. Najpierw ta z 1999 r., której istotą było wprowadzenie zasady, że wysokość przyszłej emerytury zależy od sumy wpłaconych składek. Potem ta wydłużająca wiek emerytalny dla obu płci do 67 lat. Ta ostatnia cofnięta została już przez Prawo i Sprawiedliwość, co zasadniczo przyspieszy narastanie deficytu w ZUS. Kto jak kto, ale rząd powinien zdawać sobie z tego sprawę.
Tymczasem premier Beata Szydło zdaje się nie wiedzieć nie tylko tego, dlaczego wydłużenie wieku emerytalnego było koniecznością. Najwyraźniej nie czyta też alarmujących raportów ZUS. Prawicowej prasie udziela wywiadów, w których powtarza, że wystarczy dobrze rządzić i na wszystkie obietnice wystarczy pieniędzy.