Rząd dołożył 28 mld zł na budowę dróg krajowych. I wreszcie przyznał się do błędu
Rząd we wtorek zadecydował nie tylko o podniesieniu limitu wydatków w ramach Programu Budowy Dróg Krajowych (PBDK) o 28 mld zł, czyli o ponad jedną czwartą, ale także o przygotowaniu nowej listy inwestycji przeznaczonych do zrealizowania w ramach tego budżetu. Dokument ma być gotowy do końca roku.
Tym samym władza przyznała, że wbrew wcześniejszym, optymistycznym zapowiedziom nie da rady zbudować więcej dróg, niż chciał poprzedni rząd w ramach tego samego, i tak już nierealnie niskiego limitu wydatków. Na razie wiadomo tylko, że na liście pojawi się nieco więcej projektów w Polsce Wschodniej, co zapewne automatycznie oznacza skreślenie niektórych zadań w reszcie kraju.
Decyzja rządu uzgadnia nieco plany z budowlaną rzeczywistością, ale szkoda, że Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zmarnowało półtora roku na próby przekonania społeczeństwa, że „przecież wszystko da się zbudować”.
Program bliższy rzeczywistości
Program Budowy Dróg Krajowych to najważniejszy w polskim drogownictwie dokument określający, co, kiedy i za ile ma się wybudować. Obecny przyjął rząd PO-PSL tuż przed przegranymi wyborami. Ma on obowiązywać do 2023 r., z pojedynczymi projektami sięgającymi do 2025 r.
Przyjęty w trybie wyborczym program od początku był krytykowany z każdej strony. Ówczesna jeszcze opozycja, czyli PiS, branża i dziennikarze zgodnie twierdzili, że nie spełnia swojej podstawowej funkcli – nie hierarchizował bowiem zadań, podawał nierealny harmonogram, nie przedstawiał szacunkowych kosztów. Do PBDK trafiły wszystkie drogi, które kiedyś powinny powstać. Budżet został ustalony jedynie w postaci ogólnego limitu 107 mld zł, a samo ówczesne Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przyznawało, że to zbiór zadań, z których zrealizowane zostaną te przygotowane jako pierwsze.