Cezary Kowanda: – Jest pan futurologiem w jednej z największych firm informatycznych świata, gigancie niemieckiej gospodarki. Płacą panu za wróżenie?
Kai Goerlich: – Nie, nie jestem żadnym wróżem ani wyrocznią. Na podstawie teraźniejszości, tego, co dziś się dzieje, przygotowuję alternatywne scenariusze przyszłości. Tak żebyśmy byli gotowi na to, co nadejdzie. Interesuje mnie zwłaszcza to, jak będzie wyglądać w przyszłości ludzka praca.
Co ją zmieni?
Przede wszystkim robotyzacja. Tak naprawdę w tej sprawie możliwe są trzy scenariusze. Pierwszy zakłada, że roboty będą mało inteligentne i całkowicie od nas zależne. Tak jak samodzielnie jeżdżący automatyczny odkurzacz, który coraz więcej osób kupuje do swoich domów. Nie zagrożą nam, ale też wielu rzeczy nie zrobią. Drugi scenariusz, dużo bardziej złowieszczy, to roboty inteligentne i od nas niezależne. Wtedy przyszłość może wyglądać jak w filmie „Terminator”, bo maszyny się przeciw nam zbuntują. Wreszcie trzecia opcja, najbardziej pożądana, to roboty inteligentne, uczące się, ale przy tym całkowicie zależne od człowieka.
Wie pan, który z tych scenariuszy się sprawdzi?
Nie, dlatego trzeba się już dziś przygotowywać na każdy z nich. Tak muszą robić wszystkie wielkie firmy, żeby znaleźć dla siebie miejsce w przyszłości. Kilka lat temu analizowaliśmy przyszłość supermarketów. Zastanawialiśmy się, jak często ludzie w przyszłości będą chodzić do sklepów i w jaki sposób będą robić zakupy. Ale nie przyszło nam do głowy, że jedzenie do domów zaczną dostarczać sklepy internetowe, jak np. Amazon. Przyznaję, że takiego scenariusza w ogóle nie wzięliśmy wtedy pod uwagę. Przyszłość zawsze będzie pełna niespodzianek, ale niektóre trendy są raczej pewne.