Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

W jedwabnej sieci

Chińczycy coraz więcej inwestują w Europie

Parada francuskich Chińczyków na Polach Elizejskich w Paryżu z okazji chińskiego Nowego Roku. Parada francuskich Chińczyków na Polach Elizejskich w Paryżu z okazji chińskiego Nowego Roku. John Schults/Reuters / Forum
Komisja Europejska bezradnie patrzy na falę chińskich inwestycji. Nie ma ruchu, bo każdy kraj członkowski prowadzi wobec Pekinu własną politykę. Ten chaos Chińczycy umiejętnie wykorzystują.
Polityka

Piłkarskie kluby AC Milan i Inter Mediolan to odwieczni rywale. Jest jednak coś, co je łączy. Zarówno AC, przez lata chluba byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego, jak i Inter mają od niedawna chińskich właścicieli. Do inwestorów z tego kraju należą też m.in. Slavia Praga i Aston Villa. Spore pakiety udziałów Chińczycy wykupili w Atletico Madryt, Olympique Lyon i Manchesterze City, a to wszystko czołówka europejskiej piłki. Sport to i tak jednak najmniej kontrowersyjna dziedzina chińskiej inwestycyjnej ofensywy.

Jeszcze kilka lat temu Europa patrzyła na Chiny najczęściej z nadzieją. Pogrążona w gospodarczym kryzysie widziała w Chińczykach zbawców, którzy przyniosą ze sobą ożywienie. Jednak ostatnio dominuje wrażenie, że Państwo Środka wykupuje w Europie to, co najcenniejsze, przejmuje kontrolę nad strategicznymi gałęziami gospodarki i coraz bardziej Stary Kontynent uzależnia. Zachodnioeuropejscy politycy podnieśli szczególnie głośny alarm po publikacji danych za 2016 r. Na inwestycje w krajach UE Chińczycy wydali ponad 35 mld euro, aż o 80 proc. więcej niż rok wcześniej. Prawie jedna trzecia z tej kwoty trafiła do Niemiec. I to właśnie tam zaczęto najbardziej krytykować Chiny.

Największe obawy Niemców wzbudziło rosnące zainteresowanie Chińczyków firmami specjalizującymi się w zaawansowanych technologiach. Zakup producenta robotów Kuka z Augsburga Niemcy jeszcze przełknęli, ale gdy chiński fundusz inwestycyjny miał ochotę na specjalizujący się w półprzewodnikach Aixtron, którego ważnym klientem jest sektor wojskowy, w Berlinie zapanowała konsternacja. Formalnie transakcję tę zablokowali Amerykanie pod pretekstem zagrożenia dla narodowego bezpieczeństwa. Aixtron bowiem ma oddział w Kalifornii i współpracuje z amerykańskim przemysłem zbrojeniowym. Niemiecki rząd bardzo ucieszył się z takiej decyzji odchodzącego prezydenta Obamy.

Polityka 1.2018 (3142) z dnia 26.12.2017; Rynek; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "W jedwabnej sieci"
Reklama