Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Twardo ze stalą

Jesteśmy u progu międzynarodowej wojny handlowej

Decyzję Trumpa z nadzieją przyjęło 140 tys. osób zatrudnionych w dogorywającej amerykańskiej branży stalowej. Decyzję Trumpa z nadzieją przyjęło 140 tys. osób zatrudnionych w dogorywającej amerykańskiej branży stalowej. Getty Images
Czy Donald Trump naprawdę rozpęta międzynarodową wojnę handlową? Jest na dobrej drodze, bo nadal wierzy w sens powrotu do barier celnych, a politycznych i gospodarczych sojuszników nie lubi tak samo jak wrogów.
UE już zagroziła retorsjami i podała długą listę amerykańskich wyrobów, na które może nałożyć cła odwetowe. Są wśród nich np. motocykle Harleya Davidsona, sok pomarańczowy, masło orzechowe, burbon czy dżinsy firmy Levi’s.The White House/Wikipedia UE już zagroziła retorsjami i podała długą listę amerykańskich wyrobów, na które może nałożyć cła odwetowe. Są wśród nich np. motocykle Harleya Davidsona, sok pomarańczowy, masło orzechowe, burbon czy dżinsy firmy Levi’s.

Poniższy tekst ukazał się w marcu 2013 r.

Reed Smoot i Willis Hawley nie należą do najbardziej znanych polityków w historii Stanów Zjednoczonych. A być może powinni. To oni byli głównymi autorami ustawy przyjętej przez Kongres w 1930 r. Wprowadzała wysokie cła na tysiące różnych produktów importowanych do USA. Gdy zaczął się kryzys gospodarczy, który miał przejść do historii jako Wielka Depresja, Ameryka postanowiła dbać o swoje i wspierać rodzimą produkcję. Nie wzięła tylko pod uwagę, że inni postąpią podobnie. Reszta świata zareagowała na ustawę Smoota-Hawleya, również nakładając wysokie cła i szkodząc amerykańskiemu eksportowi. Światowy handel się załamał, a do dziś zdecydowana większość amerykańskich naukowców zajmujących się historią gospodarki uważa, że Smoot i Hawley, zamiast znaleźć lekarstwo na szybkie wyjście z kryzysu, przyczynili się do jego wzmocnienia.

Nic dziwnego, że gdy teraz cła podwyższa Donald Trump i przekonuje, że wojny handlowe nie są niczym złym, najważniejsi partnerzy Ameryki są przerażeni. Od zakończenia drugiej wojny światowej aż do niedawna świat znał w zasadzie tylko jeden kierunek – coraz mniej ceł, coraz mniej barier w eksporcie i imporcie, coraz więcej porozumień i oczywiście coraz większa wymiana handlowa pomiędzy poszczególnymi krajami. Jednak Trump uważa, że jego kraj na tym więcej traci, niż zyskuje. Wskazuje na ogromny deficyt handlowy USA, sięgający ponad 550 mld dol. rocznie. W rzeczywistości to niespełna 3 proc. amerykańskiego PKB, podczas gdy kilkanaście lat temu deficyt przekraczał 4 proc. PKB. To jednak dla Trumpa mało ważne szczegóły. Liczy się prosty komunikat: inni sprzedają nam więcej niż my im, więc na tym tracimy. Na cenzurowanym są zwłaszcza Chiny z nadwyżką handlową w wysokości ponad 400 mld dol.

Polityka 11.2018 (3152) z dnia 13.03.2018; Rynek; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Twardo ze stalą"
Reklama