CEZARY KOWANDA: – Powiedział pan na jednej z konferencji, że żywność jest dzisiaj celebrytką. Dlaczego?
ANDRZEJ GANTNER: – Nigdy w historii ludzkości nie przywiązywaliśmy takiej wagi do tego, co jemy. Przecież jeszcze 15 lat temu nikt by nie pomyślał, że powszechne stanie się wrzucanie zdjęć potraw na Instagrama czy Facebooka. Dzisiaj media społecznościowe są pełne informacji nie tylko o samej żywności, ale też o jej wpływie na środowisko czy o tym, jakich norm etycznych należy przestrzegać przy jej produkcji.
Skoro sama żywność jest celebrytką, to nic dziwnego, że tematyką jedzenia zajmują się gwiazdy.
To prawda. Żywność stała się ważnym elementem składowym wizerunku celebrytów. Gotują i pokazują, co przyrządzili, a coraz częściej promują swoim nazwiskiem nowe produkty, na których zresztą potrafią świetnie zarobić. Jak choćby żona najbardziej znanego polskiego piłkarza, która reklamuje całą serię przekąsek sygnowanych swoim imieniem.
Ci celebryci raczej nie są kucharzami, dietetykami czy ekspertami w dziedzinie żywienia. Mówią o czymś, o czym często nie mają wielkiego pojęcia. A mimo to wielu z nas ufa ich rekomendacjom. Dlaczego?
Kiedyś klient, robiąc zakupy w sklepie, kierował się głównie ceną, smakiem i wygodą. Dziś ten proces wyboru, gdy stoimy przed półką, jest bardziej skomplikowany. Coraz większe znaczenie dla części klientów ma np. coś, co na świecie nazywa się Health and Wellness. Na język polski możemy to przetłumaczyć jako „zdrowie i dobre samopoczucie”. Jedzenie ma nam pomóc w prowadzeniu zdrowego stylu życia, w utrzymywaniu odpowiedniej diety, we wspomaganiu naszej aktywności fizycznej. Kto szuka takich produktów, ten często kieruje się sugestiami celebrytów, promujących taki właśnie aktywny, zdrowy model życia.