Tonąca lira
Kurs liry w dół. Czy Chiny ruszą „na ratunek” tureckiej gospodarce?
Trzeba przyznać Donaldowi Trumpowi, że w wywoływaniu kryzysów nie ma sobie równych. Wystarczyła jedna wiadomość na Twitterze, aby kurs i tak słabej tureckiej waluty kompletnie się załamał. Tylko w piątek lira straciła wobec dolara 20 proc. wartości, a od początku roku już ponad 40 proc. Cieszą się zagraniczni, w tym polscy turyści, ale już samym Turkom do śmiechu nie jest. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział podwojenie ceł na import tureckiej stali i aluminium, co samo w sobie nie ma oczywiście aż tak wielkiego znaczenia dla tureckiej gospodarki. Jednak inwestorzy w panice uciekają z tureckiego rynku i starają się za wszelką cenę pozbyć tamtejszej waluty.
Czytaj także: Kryzysy walutowe w Argentynie i Turcji sprawiają, że wraca widmo kryzysu globalnego
Erdoğan jest w pełni odpowiedzialny za kryzys walutowy
Oliwy do ognia dolewa prezydent Recep Tayyip Erdoğan, który nie chce ustąpić Trumpowi i zwolnić z aresztu amerykańskiego pastora. Wybrany niedawno ponownie na prezydenta Erdoğan w samej Turcji nikogo bać się nie musi i dysponuje ogromną władzą. Jednak to właśnie ona sprawia, że dzisiaj ponosi też pełną odpowiedzialność za kryzys walutowy, który może przerodzić się w gospodarczy. Nikt nie wierzy w niezależność banku centralnego, który od dawna boi się podnosić stopy procentowe, bo nie życzy sobie tego prezydent. Inflacja w Turcji przekroczyła 15 proc.