Kultowy – każdy miłośnik kultury materialnej PRL powtarza to słowo nieustannie. Niemal wszystko, co stworzyła tamta epoka, okazuje się dziś kultowe lub legendarne. Proszek IXI, kawa Marago, polo-cocta, komiksy z kapitanem Żbikiem, oranżada w proszku. Ale przede wszystkim dorobek ówczesnej motoryzacji. Kultowe są warszawa M20, syrena, maluch, polonez, mikrus, motocykl Junak, wuefemka i wueska, skuter Osa i motorower Komar. Wszystko to są legendy z czasów, kiedy Polska miała potężny przemysł motoryzacyjny. A dziś? Nic nam nie zostało – ubolewają wyznawcy kultu PRL.
W Świdniku pod koniec sierpnia odbył się kolejny zlot właścicieli zabytkowych motocykli WSK. W tym mieście, w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL, w latach 1957–85 były one produkowane. To była uboczna działalność, bo WSK zasadniczo była zakładem lotniczym. Zresztą jest takim do dziś, bo obecny właściciel AugustaWestland produkuje tu śmigłowce. Ale żadnej ubocznej produkcji motocyklowej nie prowadzi.
I to właśnie smuci świdnickich samorządowców, bo ich miasto w czasach PRL bardziej było sławne za sprawą wuesek niż śmigłowców. Dlatego postanowili wskrzesić dawną legendę. Tak narodził się projekt motocykla WSK-T125, który zademonstrowano uczestnikom sierpniowego zlotu. – Oczywiście to nie będzie replika starej wueski, ale nowoczesna maszyna nawiązująca jedynie pewnymi stylistycznymi elementami do tamtego motoru – wyjaśnia Michał Piotrowicz, zastępca burmistrza Świdnika, odpowiedzialny za inwestycje.
Gmina nie zamierza sama produkować motocykli, ale chce być animatorem tego projektu. Dysponuje prawami do marki, uzgodniła wszystko z obecnym właścicielem PZL-Świdnik SA, finansuje prace projektowe i przygotowawcze. Jest już projekt motocykla, powstanie prototyp, są nawet potencjalni inwestorzy zainteresowani produkcją.