Ta wiadomość zelektryzowała wszystkich obdarzonych dobrą pamięcią. Dla nich Dariusz Przywieczerski to słynny przed laty człowiek biznesu, nazywany pionierem rodzimej wersji kapitalizmu, a potem bankrut z łatką aferzysty. Właśnie został zatrzymany w USA. Ponoć zostanie wydany Polsce. Już wysłano za ocean policyjną ekipę konwojową, aby przejęła go od amerykańskich kolegów i dostarczyła do kraju. Ponoć ma przylecieć w sobotę samolotem rejsowym. Ponoć już wszystko dogadane ze stroną amerykańską. Ponoć nie ma przeszkód.
Z ekstradycjami z USA nigdy nic nie jest pewne, dlatego lepiej niczego nie przesądzać, zanim słowo ciałem się stanie. Już kiedyś, za kadencji tego samego ministra sprawiedliwości co dzisiaj, zatrzymano w USA biznesmena Edwarda Mazura, wówczas podejrzanego o podżeganie do zabójstwa gen. Marka Papały. Ogłoszono sukces i zapowiedziano rychłą ekstradycję. I wszystko wzięło w łeb, bo amerykański sędzia za nic nie chciał uwierzyć w wagę dowodów przestawionych przez polskich prokuratorów. Nie zgodził się wydać Mazura, wniosek ekstradycyjny zmieszał z błotem i chyba miał rację, bo później okazało się, że ci, których rzekomo miał podżegać, zostali przez polski sąd uniewinnieni, a Mazura oczyszczono z zarzutów.
Czytaj także: Najbogatsi Polacy na listach gończych
FOZZ, czyli aferalna instytucja
Przywieczerski jest rówieśnikiem Mazura, ma 72 lata. W 2005 r. został skazany na 3,5 roku więzienia i grzywnę za wyprowadzenie 1,5 mln dol. z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.