Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Na skróty donikąd

Czy lex deweloper zdewastuje polskie miasta

„Obawiam się, że ustawa zablokuje dalsze prace nad poprawianiem prawa dotyczącego planowania przestrzennego”. „Obawiam się, że ustawa zablokuje dalsze prace nad poprawianiem prawa dotyczącego planowania przestrzennego”. Krystian Trela / Reporter
Rozmowa z Grzegorzem Buczkiem, architektem urbanistą, o tym, czy lex deweloper zdewastuje polskie miasta.
Grzegorz BuczekRobert Gardziński/Forum Grzegorz Buczek

PIOTR SARZYŃSKI: – Lex Szyszko pozwoliło zdewastować polskie lasy. Czy niedawno uchwalona ustawa nazwana lex deweloper zrobi to samo z polskimi miastami?
GRZEGORZ BUCZEK: – Lex Szyszko zadziałało natychmiast, w całym kraju słychać było wycie elektrycznych pił. Skutki lex deweloper poznamy dopiero po jakimś czasie. Jeszcze nie widzimy wykopów pod fundamenty ani dźwigów, które dzięki przepisom tej ustawy dopiero staną na placach budowy. Na razie więc możemy tylko przewidywać jej skutki. Jestem pesymistą, ale nie mam dowodów, a jedynie przeczucia wynikające z doświadczenia.

Co budzi największą krytykę?
Przepis stanowiący, że można realizować obiekty mieszkaniowe wbrew istniejącym planom miejscowym. Ale mogło być jeszcze gorzej. Pierwsza wersja ustawy zawierała przepis, że dla realizacji inwestycji mieszkaniowych wyłącza się stosowanie przepisów ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, co groziło całkowitą destrukcją systemu planowania, bo przecież mieszkalnictwo to większość inwestycji budowlanych.

Szlachetny cel uświęca środki. Przekaz władzy jest czytelny: staramy się, by mieszkań było jak najwięcej.
Wszyscy godzimy się z tezą, że potrzeba w Polsce więcej mieszkań, o lepszym standardzie, szybciej budowanych. Faktem jest też, że reforma planowania przestrzennego była jednym ze słabszych elementów wielkiej reformy samorządowej, co przyznawał sam jej twórca prof. Jerzy Regulski. Ma wiele wad, odpowiada za wiele przestrzennych patologii. Można więc przyjąć, że każdy obrońca dotychczasowego status quo w planowaniu przestrzennym staje po „złej stronie mocy”. Ale myślenie, że te problemy można załatwić jedną ustawą, w prosty sposób, jest całkowicie błędne. Początkowo obecne władze szły w dobrym kierunku, np.

Polityka 39.2018 (3179) z dnia 25.09.2018; Rynek; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Na skróty donikąd"
Reklama