Minister cyfryzacji Marek Zagórski z dumą zakomunikował: „Nadszedł dzień, na który od dawna czekało wielu kierowców! W poniedziałek 1 października dowód rejestracyjny i polisę OC możesz zostawić w domu. W razie kontroli za brak przy sobie tych dokumentów nie dostaniesz mandatu”.
Wiem, że konieczność wożenia przy sobie dowodu rejestracyjnego była uciążliwa. Nie tylko dlatego, że to dokument nieporęczny i niemieszczący się w portfelu. Nie wiem, dlaczego można było zrobić dowód osobisty i prawo jazdy rozmiarów karty kredytowej, a dowodu rejestracyjnego nie.
E-państwo to nie tylko puste hasło
Zdaję sobie sprawę, że tam, gdzie jeden samochód jest eksploatowany przez kilka osób, przekazywanie sobie dowodu rejestracyjnego z polisą OC stanowi problem. Bo kilka osób może mieć własne kluczyki, ale dokument jest jeden. Chowanie go w samochodzie bywa ryzykowne. Dlatego zwolnienie kierowców z obowiązku wożenia tych dokumentów jest pewną wygodą. Może nie rewolucyjną, ale świadczącą, że e-państwo to nie jest tylko puste hasło, ale coś, co zmienia nasze życie. Już od pewnego czasu możemy sprawdzać w sieci swoje konto punktów karnych, możemy weryfikować dane dotyczące kupowanego samochodu. Po wielu latach prac legendarny CEPiK – Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców – staje się faktem. Brawo.
Jest jednak pewne „ale”. Bo wraz z informacją o wyzwoleniu kierowców z obowiązku wożenia dowodu rejestracyjnego i polisy OC natychmiast pojawiły się szczegółowe instrukcje, jak sobie poradzić, jeśli dojdzie do stłuczki i przyjdzie nam na drodze załatwiać znane niemal każdemu kierowcy formalności: spisywać protokół, opisywać okoliczności kolizji i dane uczestniczących pojazdów.