Z początkiem listopada Stany Zjednoczone zaostrzyły sankcje wobec Iranu, rozszerzając je na handel ropą naftową czy na korzystanie przez kraj z międzynarodowego systemu płatności. Jednak inaczej niż w przeszłości do Amerykanów nie przyłączyły się inne kraje, nie ma również sankcji zarządzonych przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Dla Iranu to marne pocieszenie, bo skutki polityki prowadzonej przez amerykańskiego prezydenta kraj już boleśnie odczuwa. Spada eksport ropy naftowej, ze współpracy wycofują się nie tylko amerykańskie, ale także francuskie czy niemieckie koncerny. Krótkie ożywienie po zniesieniu sankcji trzy lata temu zamienia się w recesję. Lokalna waluta drastycznie straciła na wartości, a to oczywiście spowodowało wysoką inflację. Efekty są widoczne w sklepach – jak informuje BBC, drastycznie wzrosła np. cena dziecięcych pieluch, do tego brakuje importowanych leków.
Czytaj także: Sankcje wobec Iranu uderzają w europejski biznes
Na sankcjach najbardziej stracą zwykli Irańczycy
To dowód na to, że zwykli Irańczycy są i będą największą ofiarą sankcji. Politycy rządzący krajem, zwłaszcza duchowni odgrywający kluczową rolę, sobie poradzą – w końcu są zaprawieni w bojach ze światem zachodnim i żadne sankcje im niestraszne. Jak to mówił pewien kontrowersyjny polski polityk, „rząd się sam wyżywi”. Donald Trump liczy, że to zwykli ludzie, przerażeni coraz gorszymi warunkami życia, teokratyczny reżim obalą albo przynajmniej zmuszą do ustępstw. A chodzi nie tylko o program atomowy Iranu, ale tak naprawdę całą jego politykę zagraniczną prowadzoną na Bliskim Wschodzie. Politykę antyizraelską i antysaudyjską, czyli uderzającą w dwóch głównych sojuszników Waszyngtonu.
Kto i jak zacznie sankcje obchodzić
Dalszy rozwój wypadków zależy w dużej mierze od tego, jak Iranowi uda się amerykańskie sankcje obchodzić. Kluczowa wydaje się rola Chin – największego importera irańskiej ropy, ale także ważnego zagranicznego inwestora w kraju. Gdy w obawie przed amerykańskimi sankcjami europejskie koncerny rezygnują z irańskich projektów, to chińskie firmy stają się kluczowymi partnerami. Iran liczy także, że Unia Europejska zrealizuje swoje obietnice i stworzy dla swoich przedsiębiorstw specjalny system rozliczeń finansowanych. Jest on niezbędny dla utrzymania handlu z Europą, bo Iran został odcięty od normalnego międzynarodowego systemu płatniczego. Poza tym irańskie władze mają spore doświadczenie w łamaniu i obchodzeniu sankcji, wykorzystując firmy z krajów trzecich. Teraz spróbują wykorzystać to specyficzne know-how.
Sygnał dla Europy: pora uniezależnić się od Stanów Zjednoczonych
Jednak nawet te wszystkie sztuczki co najwyżej nieco złagodzą wpływ amerykańskich sankcji. To dowód na to, jak bardzo wszyscy jesteśmy wciąż uzależnieni od Stanów Zjednoczonych. Ich znaczenie dla światowej gospodarki może i stopniowo maleje, ale w kwestiach sankcji Amerykanie wciąż potrafią być bardzo skuteczni, bo w dużej mierze kontrolują międzynarodowe przepływy kapitałowe, a do tego są zbyt ważnym rynkiem dla wielu koncernów, które mając do wyboru Iran i Stany Zjednoczone, długo się nie wahają. Irańskie sankcje Trumpa powinny być dla Europy sygnałem ostrzegawczym i zachętą do większej niezależności gospodarczej od nieprzewidywalnego rządu po drugiej stronie Atlantyku. Należy wykorzystywać do tego euro, należy chronić europejskie firmy przed skutkiem takich jednostronnych sankcji, należy być może nawet stworzyć własny system rozliczeń bankowych. Partnerstwa transatlantyckiego i tak nie ma, więc trzeba wreszcie zatroszczyć się o europejskie interesy.
Czytaj także: Wojna handlowa może zatrząść światem