Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Elektromobilność „na węgiel” będzie nas kosztować

Nowy rozkład jazdy PKP. Czeka nas mniej tanich połączeń i droższe bilety

MichaelGaida / Polityka
Jeśli rząd nie wesprze przewoźników, czekają nas bolesne podwyżki cen biletów na kolei i w komunikacji miejskiej. Chyba nie o taką elektromobilność chodziło.

W najbliższą niedzielę (9 grudnia) wchodzi w życie nowy rozkład jazdy pociągów. W przeszłości na ten dzień z niepokojem czekali pasażerowie, bo zmiany były publikowane w ostatniej chwili i towarzyszył im ogólny chaos. Teraz wszystko powinno odbyć się spokojnie, ale nie znaczy to wcale, że pasażerowie pociągów nie mają powodów do zmartwień. Koleje Mazowieckie, największy samorządowy przewoźnik w kraju, informują, że jego rachunki za prąd mogą wzrosnąć w 2019 r. aż o 70 proc. Przełoży się to na podwyżkę cen biletów przynajmniej o kilkanaście proc. Znacznie więcej za energię elektryczną zapłaci też PKP Intercity, monopolista w przewozach dalekobieżnych. Niektóre spółki mają gwarancję kupowania w przyszłym roku prądu po dotychczasowej cenie, ale i one muszą się przygotować na cenowy szok. A dokładniej ich klienci.

Czytaj także: Już co trzeci pociąg w Polsce przyjeżdża opóźniony

Drożej tramwajem, metrem, koleją miejską i dalekobieżną

Fatalnie wygląda również sytuacja w komunikacji miejskiej, zwłaszcza w miastach, gdzie istotną rolę odgrywają tramwaje. Jak wynika z danych Związku Miast Polskich, samorządy mają płacić za prąd o 50–70 proc. więcej niż do tej pory. Taki ciężar trudno będzie na siebie wziąć nawet najbogatszym aglomeracjom bez podwyżek cen biletów. Na przykład Warszawa, według wstępnych szacunków, za prąd dla tramwajów, metra i Szybkiej Kolei Miejskiej zapłaci rocznie aż o 100 mln zł więcej niż dotąd. Nawet tak zachwalane przez rząd elektrobusy nagle okazują się coraz większym problemem. Miały przynieść znaczące oszczędności w eksploatacji w porównaniu z autobusami spalinowymi. Tymczasem ceny prądu rosną dużo szybciej niż oleju napędowego.

Reklama