Nie ma miesiąca, by któryś z ministrów nie ogłosił zamiaru konsolidacji podlegających mu spółek Skarbu Państwa i powołania kolejnego narodowego koncernu. Nawet minister kultury i dziedzictwa narodowego wicepremier Piotr Gliński poczuł, że nie może być gorszy. Podjął ostatnio decyzję o połączeniu Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Studia Miniatur Filmowych oraz studiów Kadr, Tor, Zebra i Kronika. Ma z nich powstać jeden „profesjonalny publiczny ośrodek produkcji filmowej, który będzie poważnym partnerem dla realizatorów wysokobudżetowych produkcji europejskich i amerykańskich”.
Może powróci też sprawa budowy polskiego Cinecitta, czyli miasteczka filmowego. Pomysł wielkiej wytwórni filmowej na terenie dawnego lotniska wojskowego w pobliżu Nowego Miasta nad Pilicą pojawił się za czasów pierwszej kadencji PiS w 2007 r. Nie udało się go wówczas zrealizować, a dziś będzie trudno, bo wojsko wraca na to lotnisko. Pomysł stworzenia narodowego koncernu filmowego nie zachwycił jednak filmowców. Widzą w tym dążenie do ściślejszej politycznej kontroli nad nimi, którą łatwiej będzie sprawować przy pomocy jednego urzędnika mianowanego na stanowisko prezesa koncernu. Dlatego porównań szukają w historii, mówiąc, że będzie to polski Mosfilm.
Władza ma problem z filmowcami. Bo choć osiągają międzynarodowe sukcesy, to filmy, takie jak „Kler”, „Ida” czy „Zimna wojna”, nie są tymi, którymi obecna władza chciałaby się chwalić. Narodowa wytwórnia filmowa ma więc być elementem maszyny bezpieczeństwa narracyjnego, słynnej MaBeNy wymyślonej przez prof. Zybertowicza.
Bezpieczeństwo hotelowe
Bezpieczeństwo to dziś słowo klucz, niezbędne do wytłumaczenia każdej konsolidacji. Choć w niektórych przypadkach bywa to trudne, bo czy istnieje narodowe bezpieczeństwo hotelowe?