Jeden z odcinków dokumentalnego serialu Netflixa „Brudna forsa” (Dirty Money) opowiada historię firmy udzielającej drobnych pożyczek w Stanach Zjednoczonych. Te „pożyczki do dnia wypłaty” (payday loans) były wybierane przede wszystkim przez gorzej zarabiających, którym brakuje do pierwszego. Film, z pozoru zrealizowany jako neutralny portret, jest w istocie moralitetem, opowiadającym nie tylko historie osób udzielających pożyczek i je zaciągających, lecz także opisującym patologie systemu i sposób reagowania na nie przez państwo. Już sam tytuł odcinka (Payday) ma w istocie podwójne znaczenie, odsyłając nie tylko do potocznej nazwy umowy, ale też do prawnej i moralnej naprawy społecznych szkód. Z tej perspektywy opowieść o problemach amerykańskich pożyczek okazuje się zaskakująco adekwatnym – choć przewrotnym – komentarzem do polskiego rynku drobnych pożyczek konsumenckich nazywanych chwilówkami.
Ostatnia deska ratunku
Funkcjonujący od dawna w USA i w Europie rynek małych firm pożyczkowych w Polsce zaczął się rozwijać w połowie lat 90. Firmy te oferowały tzw. szybkie pożyczki oraz pożyczki i kredyty „bez BIK”, kierując swoją ofertę przede wszystkim do osób bez zdolności kredytowej. W kraju pojawiało się coraz więcej punktów stacjonarnych proponujących takie pożyczki, a równolegle zalała go fala ogłoszeń reklamowych na słupach, latarniach, przystankach. W końcu na ulicach miast stanęły tzw. pożyczkomaty, w których całą procedurę zaciągnięcia pożyczki można było załatwić od ręki, za pośrednictwem urządzenia.
Badania nad rynkiem firm pożyczkowych rozpoczęliśmy w 2013 r., zainspirowani obserwacją narastającego problemu społecznego związanego z zadłużeniem dużej grupy osób wskutek korzystania z szybkich pożyczek.