Dlaczego zbankrutowała Grupa Thomas Cook? Jest na ten temat kilka teorii. Szefowie koncernu trzymają się tej, że o wszystkim zadecydował zbieg wielu niekorzystnych czynników, na które nie mieli wpływu. Po pierwsze, zawinił ocieplający się klimat. Letnie upały w ostatnich latach sprawiły, że wielu Brytyjczyków zaczęło się zastanawiać, czy w następnym roku jest sens kupować wyjazd do Egiptu, Hiszpanii lub Tunezji, skoro na Wyspach jest wystarczająco słonecznie i ciepło. Do tego dołożył się kolejny kiepski sezon zimowy, który sprawił, że mniej było chętnych na zagraniczne wyjazdy na narty. Zawinił też brexit. Brytyjczycy zaczęli rozważać, czy w tak niepewnym okresie należy opuszczać kraj. Zwłaszcza że znaczne osłabienie funta sprawiło, iż zagraniczne wakacje zrobiły się dużo droższe niż wcześniej.
Biznes turystyczny jest bardzo wyczulony na takie wahania konsumenckich nastrojów. Marże są niskie, więc kiedy nagle spada popyt, firma zaczyna mieć problemy z gotówką w kasie. Rosną jednocześnie koszty związane z utrzymywaniem sieci sprzedaży, pustych hoteli i niewykorzystywanych samolotów. A Thomas Cook miał ambicje wszystkim zajmować się sam. Dlatego w skład grupy wchodziły dziesiątki firm – od lokalnych biur turystycznych, przez sieci hotelowe w atrakcyjnych kurortach, po linie lotnicze. Zatrudnienie sięgało 22 tys. osób.
Widowiskowe bankructwo
Kiedy w bilansie firmy dziura robiła się coraz większa, zaczęto rozglądać się za sposobami jej zatkania. Podjęto m.in. próbę sprzedaży należącej do Thomasa Cooka niemieckiej linii lotniczej Condor. Byli nawet chętni, ale do transakcji nie doszło. W maju, gdy doliczono się, że zadłużenie sięgnęło 1,2 mld funtów, sprawa zrobiła się dramatyczna. Zaczęto rozmowy z bankami oraz inwestorami. Banki odmówiły dalszego dokładania do interesu, ale był chętny inwestor.