Kiedy rząd ogłosił stan zagrożenia epidemicznego i po raz pierwszy padło hasło „zostańcie w domu”, Polacy gremialnie ruszyli do sklepów spożywczych, by kupować mąkę, ryż i papier toaletowy, ale także do marketów budowlanych po farby, pędzle i armaturę. Uznali, że jeśli mają zostać w domu, to wykorzystają ten czas pożytecznie. Zaczęło się wielkie odnawianie mieszkań, urządzanie balkonów i sadzenie kwiatków, zwłaszcza że to tradycyjna pora wiosennych porządków. Oczywiście wszystko samodzielnie, bo mamy kwarantannę. No i jak w tych warunkach myśleć o wynajęciu ekipy?
Pana Piotra, warszawskiego inteligenta, stan epidemii zaskoczył już w czasie trwającego remontu, więc był zdziwiony, gdy przed marketami budowlanymi zobaczył kolejki klientów. A najbardziej, że na zakupy ruszyły całe rodziny z dziećmi. Okazało się, że kiedy galerie handlowe są nieczynne, wędrówki wśród stosów płyt karton-gips i elektronarzędzi mogą być atrakcyjne. Z badania agencji Inquiry wynika, że w połowie marca sieci OBI i Castorama notowały znaczny wzrost liczby klientów. Poza marketami Polacy intensywnie odwiedzali też Allegro. – W marcu zainteresowanie narzędziami takimi jak wiertarka wzrosło o kilkanaście procent, a szlifierka czy młotek – o jedną czwartą. Wzrasta popularność malowania. Farby do ścian szukane były pod koniec marca trzykrotnie częściej niż na początku miesiąca, a wyszukiwania w całej kategorii akcesoriów malarskich – takich jak pędzle, wiaderka, folie itp. – wzrosły o 60 proc. – wyjaśnia Michał Bonarowski, rzecznik Allegro.pl.
Podobne zjawisko zaobserwowano w Niemczech, gdzie zaczęto nawet wprowadzać ograniczenia i wpuszczać tylko profesjonalistów. U nas ograniczono się na razie do wprowadzenia pięciodniowego tygodnia pracy marketów.