Bony i dodatki wyborcze. Od Dudy, ale z naszych kieszeni
Wybory prezydenckie. Bony i dodatki wyborcze. Od Dudy, ale z naszych kieszeni
Z uchwalonego właśnie przez parlament bonu turystycznego najwcześniej można będzie skorzystać od drugiej połowy lipca. Szalone tempo prac posłów nie wynikało więc z tego, żeby bon zaczął obowiązywać od początku wakacji, ale żeby obdarowani ucieszyli się jeszcze przed wyborami prezydenckimi i zdążyli oddać głos na Andrzeja Dudę. Ogłoszono, że bon to prezent od niego, choć nie z jego kieszeni.
Bon za głos w wyborach
Wszelkie niedoróbki wyjdą na jaw już po wyborach, a wtedy na reklamacje będzie za późno. Pierwotnie bon miał ratować z zapaści firmy związane z turystyką i wypoczynkiem, które z powodu lockdownu przestały zarabiać. Hotele decyzją państwa przymusowo zamknięto, wyjazdy sprzedane przez biura podróży zostały odwołane. Pozbawiona wszelkich przychodów branża bez pomocy państwa nie przetrwa, formą tego wsparcia miały stać się bony. Ministerstwo Rozwoju obiecywało, że będą mieć wartość 7 mld zł. Trafią w ręce osób pracujących i zarabiających nie więcej niż 5,2 tys. zł. Na obiecankach się skończyło.
Czytaj też: Tęsknimy za wami, drodzy goście. Wirus uderzył w hotelarzy
Im bliżej wyborów, tym mniej rząd myślał o ratowaniu turystyki, a bardziej o zwiększaniu szans wyborczych Dudy. Rząd najwyraźniej zwątpił, że obdarowani bonem pracujący Polacy stosownie odwdzięczą się głosami, i kompletnie zmienił koncepcję bonów. W ostateczności dostaną je osoby, które otrzymują po 500 zł na każde dziecko.