Globalna firma Boston Consulting Group (BCG), analizując to, co się dzieje w światowym przemyśle odzieżowym, nie mówi o odmrażaniu. Nadszedł czas resetu, a nie restartu – twierdzą jej analitycy. Rynek nie będzie już taki jak przed pandemią. Nowy kształt nadadzą mu odmienieni konsumenci. Mają aż nadto powodów, żeby zmienić swoje przyzwyczajenia.
Pierwszym jest strach, że światowa recesja odbije się na ich portfelach. W efekcie, według BCG, aż 81 proc. Amerykanów na zakupy ubrań i butów zamierza wydawać teraz mniej pieniędzy. O ile więc prognozy, że w tym roku światowy rynek odzieży skurczy się o 30 proc., mogą jeszcze wynikać z lockdownu, o tyle zapowiedź, że w 2021 r. sprzedaż urośnie tylko o 15 proc., czyli nie wróci nawet do poprzedniego poziomu, jest już skutkiem obserwowanej zmiany zachowań kupujących. Stają się mniej rozrzutni.
Polacy także – taki wniosek płynie z lektury najświeższego raportu PwC dotyczącego polskiego rynku po Covid-19. Do tej pory na zakupy odzieży i obuwia wydawaliśmy 51,5 mld zł rocznie, a jeśli dorzucić do tego artykuły luksusowe i galanteryjne, suma ta rośnie do 70 mld zł. Czyli aż 7 proc. naszych rocznych dochodów. To, co dziwi autorów raportu najbardziej, to fakt, że na ubrania wydawaliśmy więcej niż na zdrowie. Proporcje wydatków będą musiały się zmienić, również dlatego, że według BCG potencjalni klienci dziś oczekują przecen i promocji, po prostu niższych cen, choć według Eurostatu już w latach 2000–17 w Polsce, gdy wszystkie inne ceny rosły, odzież i obuwie staniały o prawie 52 proc.
Konieczność zmian
Osłabiona pandemią branża może jednak tym oczekiwaniom nie sprostać. Majątek Amancio Ortegi kontrolującego hiszpańską firmę Inditex, właściciela m.in. Zary, w ciągu kilku miesięcy skurczył się z 73 do 61 mld dol.