Kilka lat temu Tomasz Jachnicki, prawnik i właściciel kancelarii, prowadził zaciętą walkę z dłużnikami. Najwięcej emocji wywołało wówczas umieszczenie ich nazwisk na czarnej liście w Internecie. Lista piętnująca nierzetelnych pożyczkobiorców jest na zagranicznym serwerze do dzisiaj. Pewnego dnia dłużnicy ścigani przez kancelarię Jachnickiego (Inkaso) zaczęli dostawać wezwania do zapłaty z pieczątką moskiewskiej poczty. Kancelaria ze swojej zagranicznej filii zawiadamiała, że kupnem długu są zainteresowani Rosjanie. Jachnicki korzystał z mało w Polsce znanej usługi – biura wirtualnego. Wykupił ją od firmy Regus, zarządzającej powierzchniami biurowymi w 60 krajach (750 lokalizacji w 350 miastach). W ramach takiego pakietu klient wypożycza także adres, zwykle atrakcyjny i prestiżowy. Na liście w holu budynku może umieścić nazwę swojej firmy, personel odbiera telefony i korespondencję. Jachnicki wynajął biura wirtualne w Nowym Jorku, Berlinie i w Moskwie, a pracownik Regusa nadawał z poczty nietypową korespondencję.
Biuro bez biura
Tego rodzaju usługi cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Warsaw Financial Center przy Emilii Plater, Sheraton Plaza przy ul. Bolesława Prusa, Foksal Lakron Office przy Nowym Świecie – takie warszawskie adresy dzięki Regusowi można mieć za stosunkowo niewielkie pieniądze. W razie potrzeby posiadacz wirtualnego biura może przyjąć gości pod wynajmowanym adresem w realnym pomieszczeniu. Personel poda kawę, skopiuje dokumenty, powie „panie prezesie”. Regus w ramach pakietu Biuro Wirtualne gwarantuje miesięcznie 16 godz. dostępu do realnych pokoi. Cały pakiet kosztuje 550–740 zł. Oczywiście można kupić i droższy, wówczas godzin w realu jest więcej.