Przed wyborami rząd chwalił się, że w 2020 r. wpływy i wydatki państwa będą po raz pierwszy równe, teraz okazuje się, że dziura w tegorocznym budżecie jest największa w historii – wynosi prawie 110 mld zł. Ten rekordowy deficyt nie jest spowodowany wyłącznie pandemią, a w przyszłym roku nie będzie lepiej. Ministerstwo Finansów przewiduje ponad 80 mld zł deficytu.
Czytaj także: Góra długów zamiast zrównoważonego budżetu
Budżet coraz mniej odzwierciedla stan finansów państwa
Wielkością dziury budżetowej w świeżo znowelizowanym budżecie 2020 nie należy się przejmować. Równie dobrze rządzący mogliby zapisać, że wyniesie ona 50 albo 150 mld zł, każda z tych liczb byłaby bowiem nieprawdziwa. Nie odpowiada prawdzie nasze przekonanie, że ustawa budżetowa odzwierciedla stan finansów. Pokazuje wszystkie jego dochody i wydatki. Z każdym rokiem w budżecie zapisywane jest mniej, niż państwo wydaje naprawdę, coraz większą część wydatków wyprowadzając poza ustawę budżetową. Żeby budżet wyglądał lepiej, chociaż coraz mniej odzwierciedlał rzeczywistość.
Większość parlamentarna z zapałem uprawia kreatywną księgowość, która rzeczywisty stan finansów państwa bardziej ukrywa, niż pokazuje. Budżet zrównoważony, którym tak chwalił się premier Mateusz Morawiecki, zrównoważony nie był nawet przed wybuchem pandemii, teraz zaś faktyczna dziura też jest o wiele miliardów większa, niż wynika z nowelizacji. Najważniejsza ustawa, za złamanie której rządowi grozi nawet Trybunał Stanu, wcale nie pokazuje sytuacji finansowej kraju, ale coraz bardziej ją zamazuje i czyni nieprzejrzystą.