Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Biznes farmaceutyczny gra nieczysto z Unią?

Szczepienia na stadionie Cwmbran w południowej Walii Szczepienia na stadionie Cwmbran w południowej Walii Ben Birchall/PA Images / Forum
Szczepionek zaczyna brakować. Jest ryzyko, że nawet osoby, które mają już wyznaczony termin, nie będą mogły się zaszczepić, a te bez terminu będą czekać jeszcze dłużej.

Rząd zaprosił opozycję do rozmowy na temat programu szczepień przeciwko covid-19 chyba tylko po to, żeby podzielić się odpowiedzialnością za jego niezbyt udany start. Opozycja nie odmówiła, żeby PiS nie zarzucił jej, że lekceważy problem. Z samych rozmów jednak nic nie wynika. Obie strony jakby nie zauważyły, że Unia ma problem, i dobrze byłoby, żeby Polska w tej sprawie miała jakieś zdanie, najlepiej wspólne.

Czytaj też: Ile szczepionek się marnuje? Dlaczego trzeba je wyrzucać?

Koncerny mętnie się tłumaczą

Tym problemem jest brak szczepionek. A w zasadzie brak jest tylko konsekwencją prawdziwego problemu. Problemem zaś jest to, że koncerny farmaceutyczne wydają się z Brukselą grać nieczysto. Najpierw Pfizer nagle, niemalże z dnia na dzień, zawiadomił, że zmniejsza dostawy dla europejskich odbiorców. Powodem miała być rozbudowa fabryki w Belgii, która za kilka tygodni pozwoli wyrównać zaległości.

Może jest to powód prawdziwy, ale przecież o potrzebie modernizacji wytwórcy szefostwo koncernu nie zdecydowało nagle, ktoś to wcześniej zaplanował. Dlaczego odbiorców szczepionki zawiadomiono tak późno, łamiąc ustalony harmonogram? Nie dotrzymując terminów? Sprawa wydaje się nie do końca czysta, w każdym razie rząd Szwecji wstrzymuje płatność za niedostarczone szczepionki, nic więcej zrobić nie może.

Dostawy wstrzymuje też amerykańska Moderna i nie do końca wyjaśnia przyczyny. Jeszcze mniej przejrzyste wydaje się postępowanie innego koncernu – AstraZeneca. Na szczepionkę tego producenta, opracowaną wspólnie z uniwersytetem w Oxfordzie, liczyliśmy szczególnie, bo jest kilkakrotnie tańsza od produktu Pfizera i Moderny.

Reklama