Kiedy prof. Zbigniew Karaczun, szef katedry Ochrony Środowiska w SGGW, leciał na konferencję klimatyczną do Cancun, świadomość, że zostawia ślad węglowy o równowartości co najmniej półtorej tony ekwiwalentu dwutlenku węgla, mocno go uwierała. Lotnictwo w emisji gazów cieplarnianych ma sporo na sumieniu, jeden pasażerokilometr zostawia w atmosferze 160 kg CO2. To było przed pandemią i wtedy jeszcze zdalnie się takich spotkań nie organizowało. Dla dobra klimatu można było co najwyżej nie lecieć.
Z pomocą przyszła Fundacja Aeris Futuro z Krakowa, z którą prof. Karaczun współpracował właśnie przy opracowywaniu pierwszego wtedy w Polsce kalkulatora wyliczającego ślad węglowy. Fundacja proponuje coś w rodzaju zielonego odpustu. Swój ślad można zneutralizować, sadząc np. stosowną liczbę drzewek. Do jej obliczenia zastosowali metodę opracowaną przez Fiński Instytut Badawczy Leśnictwa. Wyszło im, że profesor odkupi swój grzech wobec planety siedmioma drzewkami. – Zapłaciłem fundacji za ich posadzenie i poczułem się lepiej – wspomina prof. Karaczun.
Sędziwy wiek
Fundacja klientów ma coraz więcej. Ludzi i firm, które chcą pozacierać swój ślad węglowy, szybko przybywa. Firma Raben Logistics Polska robi to systematycznie od kilku lat. Fundacja Impact odzyskała spokój sumienia z powodu organizacji konferencji Impact Mobility w Katowicach po posadzeniu 600 drzew. Wyliczono, że zneutralizują 38 ton CO2.
Fundacja, współpracując z nadleśnictwami, posadziła już 2 mln drzewek. W kalkulator przeliczania grzechów wpisano założenie, że jedno drzewo absorbuje rocznie 8,6 kg dwutlenku węgla, czyli 800 kg w ciągu stu lat. – Buk jest bardziej wydajny, pochłania 863 kg, sosna tylko 531 kg – wylicza Marek Piątkowski, prezes Fundacji Aeris Futura.