Henryk Kowalczyk, już nie tylko jako minister rolnictwa, ale także wicepremier, zapewnia, że narodowy holding ruszy na pewno w pierwszym półroczu 2022 r. Tym razem musi się udać, bo za przedsięwzięcie odpowiada drugi wicepremier Jacek Sasin. Trzeba ratować poparcie dla PiS na wsi, bo tu wygrywa się wybory.
Plantator truskawek spod Serocka: – Nawet nie policzę, ile musiałbym więcej dostać w skupie, żeby w tym roku wyjść na plus, bo może się okazać, że owoców nie ma już kto zbierać. Ukraińcy za ubiegłoroczne stawki na pole nie wyjdą – mówi. Natomiast siła nabywcza pieniędzy plantatora, jakie zarobił za ubiegłoroczne zbiory, topnieje błyskawicznie, bank oprocentowania lokat nie podwyższa. Drożeją tylko kredyty. Rolnicy, najwierniejszy do tej pory elektorat PiS, zaczynają się od partii odwracać.
PiS mógłby się nimi nie przejmować, w końcu tych prawdziwych, produkujących na rynek, jest na wsi zaledwie 10 proc. Ale to bardzo cenny elektorat. Pozostałe 90 proc. mieszkańców wsi, do tej pory wdzięcznych za 500 plus, też się oburza. Zaopatrują się w żywność głównie w dyskontach i widzą, co się dzieje z cenami. Ich również inflacja bije po kieszeni. PiS przekonuje, że zarówno problemy producentów żywności, jak i konsumentów rozwiąże państwowy Narodowy Holding Spożywczy. Rolnikom zapłaci więcej dzięki temu, że już nie złupią ich pośrednicy ze skupów, a zmowy cenowe, jakie stosowali przetwórcy, staną się niemożliwe. NHS będzie bowiem tak dużym graczem, że to on, w sposób jak najbardziej rynkowy, zdecyduje o cenach. Od pola aż do stołu.
Jurgiel obiecał
Politycy PiS utworzenie państwowego giganta spożywczego obiecywali już w kampanii wyborczej w 2015 r. Obietnica „uczciwych cen” dla rolników się podobała, więc po wygranych wyborach Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa, musiał się do jej realizacji przymierzyć.