Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Myśli na czarną godzinę

Myśli na czarną godzinę. Czy inflacja zabije demokrację?

Korporacje, takie jak Apple i Google, pływają w gotówce. W istocie jednak fakt nadmiaru gotówki w sejfach technologicznych gigantów jest najlepszą ilustracją problemu – nie ma w co inwestować. Korporacje, takie jak Apple i Google, pływają w gotówce. W istocie jednak fakt nadmiaru gotówki w sejfach technologicznych gigantów jest najlepszą ilustracją problemu – nie ma w co inwestować. Max Skorwider
Światowa gospodarka powoli wydobywa się z kryzysu wywołanego pandemią Covid-19. Do starej formy mierzonej wysokim wzrostem PKB już jednak nie wróci, ostrzegają ekonomiści. To zaś oznacza zagrożenie dla systemów demokratycznych – czy przetrwają, nie mogąc obiecać stałego wzrostu dobrobytu?
Jakość życia tylko do pewnego stopnia związana jest z dochodami, nie mniej ważna jest jakość relacji społecznych, poziom nierówności i poczucie sprawiedliwości.PantherMedia Jakość życia tylko do pewnego stopnia związana jest z dochodami, nie mniej ważna jest jakość relacji społecznych, poziom nierówności i poczucie sprawiedliwości.

Koniec wzrostu ogłosił już w 2014 r. prominentny amerykański ekonomista prof. Lawrence Summers z Uniwersytetu Harvarda, m.in. sekretarz skarbu za prezydentury Billa Clintona. O pandemii nikt jeszcze wtedy nie myślał, ale świat właśnie podsumowywał konsekwencje globalnego kryzysu finansowego, jaki wybuchł w 2008 r. po upadku banku Lehman Brothers. Summers w głośnym wykładzie podczas konferencji National Association for Business Economics przekonywał, że nadszedł czas trwałej stagnacji (secular stagnation) dla gospodarek uprzemysłowionych, czyli krajów wysokorozwiniętych.

Ekonomista pokazywał, że w zasadzie cały okres gospodarczego rozwoju, jaki upłynął od przełomu stuleci, był anomalią karmioną nierównowagą między realną gospodarką a sektorem finansowym. Bo jaki związek z rzeczywistością ma system, w którym start-upy, np. WhatsApp, miały większą waloryzację rynkową niż sprawdzone korporacje, jak Sony. Owszem, WhatsApp to coś nowego, a Sony pachnie nudą, ale inwestuje gigantyczne środki w rozwój mocy produkcyjnych. Inwestorów zdaje się to jednak nie obchodzić, wolą lokować w nowinkach, opartych na obietnicy lepszej przyszłości, za którymi jednak nie idą realne inwestycje.

Ta nierównowaga doprowadziła do kryzysu w 2008 r., ale sześć lat później Summers nie widział ciągle, mimo poprawiających się wskaźników ekonomicznych, by gospodarka wracała do rzeczywistości. Bo rzeczywistość kryje się w takich faktach, jak starzenie się społeczeństw, malejąca renta edukacyjna wynikająca z coraz większego nasycenia społeczeństw krajów najbardziej rozwiniętych dyplomami, malejąca stopa inwestycji, malejące zwroty z nakładów na badania i rozwój.

Owszem, korporacje, takie jak Apple i Google, pływają w gotówce i sprawiają wrażenie, że dokonują rewolucji technologicznej.

Polityka 7.2022 (3350) z dnia 08.02.2022; Rynek; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Myśli na czarną godzinę"
Reklama